HEj!
Ja wczoraj podczytywalam was w pracy, na laptopie kumpla.. Wynudzilam sie strrrasznie. Jakis martwy okres nastał.Niby karnawał,a tak naprawde bieda az piszczy:/
Ja zyje juz totalnie wyprowadzka.. Mysle tylkoo pakowaniu, segregowaniu , wydawaniu, przekładaniu, urzadzaniu.. I boje sie o finanse.. Luty bedzie baaardzo ciezki

Zaraz wpada moj menager na kawke.. A o 17 jade do Ikei z tata na te duze meblowe zakupy

Z jedej stronyradosc, a z drugiej.. Wyliczanie. Niecierpie tak wyliczac. Jak cos kupuje- to cos co misie podoba, jest solidne.. I wole nie oszczedzac. A teraz z karteczka i kalkulatorem
Wszystkichniestety dotykają problemyfinansowe. Niewazne ile by sie zarabiało ( nie mowie oczywiscie o milionerach) ,ale brakuje praktycznie zawsze.. Bo to to sie popsuje, to to podrozeje, to tego zabrakmnie.. I tak mnoza sie wydatki z miesiaca na miesiac. Ja sie łapie za glowe, ile ostatnio wydawalismy na cele mieszkaniowe, a ile jeszcze nas czeka wydatkow! brrrrr
Zborra- Ja mysle, ze jesli J. mialby okazje wyjechac izarobic, powinien dla waszego spokju i stabilizacji finansowej - wyjechac.Kilka miesiecy,a nawe miesiac, dwa postawilyby na nogi wasz budzet. A Ty wyluzuj, naprawde idz do specjalisty po jakies leki, ziolka.. Bo to nie ma sensu. Poki Ty nie uspokoisz sie, nic tak naprawde nie bedzie dobrze.
KAsa, kasa, kasa. Beznadzieja. U nas to samo. Liczenie, przeliczanie, sprawdzanie kursow walut, zapisywanie ile jeszcze trzeba.. Mam wrazenie ze Duzy nigdy nie bedzie mogl wrocic tutaj
Wiem ze zyjemy wygodnie, ale tyle jeszcze wydatkow
