25 sty 2009, 21:06
blumek, Kasieńko, dziękujemy bardzo:-) Ja myśle, że Jaś taki raczej "normalny" jeśli o wage chodzi, chociaż na ręku go czuć, myśle że ma coś koło 6 kg może ciut więcej, musze wygrzebać wage elektroniczną i zważe się z nim, a później sama to tak na oko będzie widać mniej więcej jak ten nasz Bąbel przybiera, chociaż faktycznie ręka co raz mniej wytrzymuje obciążenia, chyba musze wynieść już rozm. 62 przynajmniej pajacyki, bo już paluszki podkula po mału, ale to jak mi podwórko odmarznie, bo mamy wielkie lodowisko po śniegu, a wszystkie większe ubranka mam w garażu, bo w domu to nie mam już gdzie składować..
A zapiekanke bardzo prosto się robi, moi rodzice przywieźli przepis od ciotki z Londynu, pojechali w świat i coś fajnego przywieźli:-)
potrzeba tak..
ciasto francuskie (ja kupuje w biedronce, bo nie chce mi sie robić, stałabym przy nim chyba cały dzień:-) )
filety z kurczaka tak ze 2-3 (pojedyńcze)
1/2 kg pieczarek
papryka konserwowa (ile kto lubi)
cebulka
można dodać groszek, marchewke, kukurydze ( ja nie daje bo mi nie smakuje, tak na pawde to można wrzucić wszystko co się ma akurat w lodówce i zrobić taki "śmietnik" kurczakowo-ważywny.
Doprawia się jak kto lubi, ja przyprawą do gyrosa, albo meksykańską, bo uwielbiam na ostro, ale równie dobrze można tylko solą i pieprzem:-)
Naczynie żaroodporne trzeba nasmarować olejem, spód wyłożyć ciatstem, wrzucić farsz (oczywiście trzeba wszystko podpieci i poddusić wcześniej) i przykryć ciastem, wierzch posmarować rozmąconym jajkiem i upiec na złoto, czyli jakieś 30 min w chyba 200 stopniach C lepiej bez termoobiegu, bo ciasto francuskie za nim nieprzepada.
I już..
Myśle, że nie jest to jakoś soecjalnie trudne, a ja uwielbiam takie wynalazki, zapiekanki, sałatki, troche od tego nonono rośnie, ale co tam..
Tak mi się przypomniało, że miałam wam relacjonować jak się czuje po zastrzyku antykoncepcyjnym, więc czuje się rewelacyjnie, żadnych mdłości, bólu nic zupełnie:-)
Ja w konta też nie bardzo wierze, wole w coś zainwestować pieniążki, a na koncie to leżą, później przychodzi kryzys, albo denominacja i zostają grosze, a tak to widać coś albo w domu, albo tak jak Kasia mówi, ziemia leży i jeść nie woła.. też mamy troche ziemi i w cale nie mam zamiaru sprzedawać, jak to się mówi, jeść nie woła:-)