Ja też tak miałam, człowiek jest po prostu zmęczony- poród, szpital, potem ból związany z połogiem. Mnie w szpitalu nawet tescie nie odwiedzali, ale za to jak tylko przestąpiłam próg domu to juz byli

z tego co pamiętam nawet nie zdarzyłam się wykąpać... też mnie wkurzały te wszystkie rady,szczególnie w kwestii ubierania, tesciowa najchętniej zawinęłaby dziecko w cztery koce i jeszcze pod pierzynę... Już widzę jak przegrzewa starsza wnuczkę, a tamta co chwilę przez to choruje

ale puszczałam sobie to koło nosa, mam taki charakter że i tak zrobię swoje. Na rece pozwalałam wziąć, niechętnie, na moment, na szczęcie przewaznie Zuzia zaczynała płakać bo chciała do piersi

A telefon poprostu wyłączałam, pod pretekstem że budził dziecko, i z głowy
Teraz z kolei chętnie "podrzucam" Zuzię dziadkom i ruszam w miasto, chwila dla siebie jest niezbedna żeby móc sie cieszyc macierzyństwem. Non stop sama z dzieckiem w domu jest ciezkie do wytrzymania na dłuższą metę.
lalunia, trzymaj się i niech Tosieńka zdrowo rosnie
