Magdalena_82
Wodzu
Wodzu
Posty: 11437
Rejestracja: 07 mar 2007, 13:16

09 gru 2008, 00:43

aniulka8503, masz rację to okropnie cięzkie, mój dzisiaj nie nocuje w domu, bo wyjechał do Walii i jutro rano ma tam robote, więc.....tez stęsknie, a rozstać się tak na dłużej.... :ico_nienie:

Awatar użytkownika
aniulka8503
Gaduła nie do pokonania
Gaduła nie do pokonania
Posty: 512
Rejestracja: 21 lis 2008, 17:22

17 gru 2008, 00:15

Magdalena_82 pisze:mój dzisiaj nie nocuje w domu,

Mój jak narazie ciągle na remoncie...widzimy się w niedzielę jeden wieczór i noc, bo w poniedziałek z rana wraca na remont...i tak już trzeci tydzień...następnym razem chyba go przywiążę...Tęsknię...

Awatar użytkownika
pestka
Mistrzu dwa tysiace!
Mistrzu dwa tysiace!
Posty: 2033
Rejestracja: 16 mar 2007, 09:46

28 sty 2009, 20:43

Magdalena_82 pisze:akie życie własnie odzwyczaja od życia ze sobą....ludzie tak bardzo się przyzwyczają do życia osobno że trudno jest się potem przestawić....

mój szwagier wyjeżdża w lutym a wraca w październiku i tak już 4 lata; niby wszystko w porządku bo nadal są razem ale jakby osobno, każde zajmuje się sobą a od siostry ostatnio usłyszałam, że dziwnie się czuje bo nie bardzo ma o czym z mężem rozmawiać :ico_noniewiem:

Magdalena_82
Wodzu
Wodzu
Posty: 11437
Rejestracja: 07 mar 2007, 13:16

28 sty 2009, 23:17

pestka pisze:od siostry ostatnio usłyszałam, że dziwnie się czuje bo nie bardzo ma o czym z mężem rozmawiać

no własnie to jest ten cały problem, ludzie się od siebie oddalają...i pewnie nawet nie wiedza jak bardzo....
Myślę że trzeba obie jasno wytyczyć cel....jestem tam tyle i tyle czasu i wracam...albo jstem tam tyle a potem wyjezdamy razem...bo takie ciągłe czekanie nie ma sensu i w końcu człowiek układa sobie życie po swojemu...

Małgorzatka
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 7230
Rejestracja: 08 mar 2007, 12:27

28 sty 2009, 23:27

W mojej rodzinie parę osób wyjechało "za chlebem" za granice i w większości tzw. dobre małżeństwa o mały włos się nie rozsypały... jedno nie przetrwało próby czasu, tęsknoty. Z tego co opowiadali to był żal, że nie ma tej drugiej połowy, był cicho skrywane negatywne emocje, który jak się nagromadziły to wybuchło coś i nie dało się tego zatrzymać. Potem czekanie, tęsknota i łzy ... a jak spotkanie, to niby to samo a jednak nie, to już nie to samo. Moja ciocia mi opowiadała, że tak bardzo czekała na wujka, a jak przyjechał, to stale się kłócili od nadmiaru tych emocji, zmienili się ...każdy człowiek się zmienia, ale oni zmieniali się nie wspólnie, ale osobno, tak powiedziała...potem za dużo ich różniło. Ona żyła tym co było tutaj (dzieci, dom, problemy, życie) a on tym co było tam we Francji. Całkiem odmienne życia, takie podwójne życie... troszkę to, troszkę to ... Nie da się tak na dłuższą metę. Dodam, że byli małżeństwem z długim stażem 15 lat, w tym 10 męża na obczyźnie.

Awatar użytkownika
pestka
Mistrzu dwa tysiace!
Mistrzu dwa tysiace!
Posty: 2033
Rejestracja: 16 mar 2007, 09:46

29 sty 2009, 19:02

to smutne bo ludzie wyjeżdżają, żeby się dorobić czyli coś zyskać a po wszystkim okazuje się, że stracili coś o wiele ważniejszego - siebie

Magdalena_82
Wodzu
Wodzu
Posty: 11437
Rejestracja: 07 mar 2007, 13:16

29 sty 2009, 19:07

Dlatego uważam że jak juz ludzie sie decyduja, to powinni jechać razem, a nie rozdziela się.

Małgorzatka
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 7230
Rejestracja: 08 mar 2007, 12:27

29 sty 2009, 20:55

Magdalena_82 pisze:Dlatego uważam że jak juz ludzie sie decyduja, to powinni jechać razem, a nie rozdziela się.


Też tak uważam.

GraziekPiotrek
Częstowpadacz na plotki
Częstowpadacz na plotki
Posty: 128
Rejestracja: 16 mar 2008, 20:04

30 sty 2009, 09:23

podpisuje sie rekami i nogami :-)

Mama27
Rozkręcająca się gaduła
Rozkręcająca się gaduła
Posty: 19
Rejestracja: 03 lut 2009, 19:16

03 lut 2009, 23:58

Ja moge powiedziec że rozłąka jest straszna jak mąż wyjeżdża.To zalezy jeszcze jakie są relacje między męzem a żoną.Mój mąz wyjechal do Anglii jak to sie mówi zarobic wiecej kasy.Jeszcze nie wyjechał a ja juz ryczalam tydzien przed, a w dniu wyjazdu to juz nie wspomne.Jechał z zamiarem zeby posiedziec z pół roku, a wrócił po 2 miesiącach :-) Moze by jeszcze był w tej Anglii ale pracy zbytnio nie mial wiec sie nie oplacało.Ale te dwa miesiace samej w domu z dzieckiem to nieciekawie, dobrze ze rodziców mam blisko to moglam wyskoczyc na zakupy.Nawet jak rozmawialam przez telefon to plakac sie chcialo, ale teraz meżus w domu i tak najlepiej.Żyjemy tak jak przed wyjazdem, codziennie sie widzimy.Mąż strasznie tęsknił za mną i synkiem.Teraz to juz byśmy nie chcieli sie rozstawac, chyba ze nie byłoby wyjscia innego.Podziwiam takie rodziny które jakoś tak wytrzymują i są dalej razem :-)

Wróć do „Być kobietą”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Ahrefs [Bot] i 1 gość