Patrykowi już prawie przeszło i tym razem uniknęliśmy szpitala. Pomógł mu Nifurokzasyd i jagódki. Zaczyna już jeść normalne rzeczy i kończymy z dietą.
Szczepienie znowu trzeba było odłożyć na później.
Jak was czytam to odrazu mi lepiej, że nie tylko ja się wiecznie drę na mojego m i mam pretensje, że leń jest. U nas to ja jestem ta robotna i czasami jak mam się po kilka razy o coś prosić to sama się zabieram do roboty. I robię błąd, bo później wszystko na mojej głowie a on i tak tego nie doceni
Ostatnio Patryk nawet mi zjeść nie daje, cały czas się pcha na ręce. Niepamiętam kiedy zjadłam obiad w spokoju. Jak mój mąż je to ja zabieram Patryka i tak go czymś zajmuję, że może sobie zjeść w spokoju. A mi to już się nie należy. Czasami mam ochotę trzasnąć drzwiami i nie wrócić. Ale mogę mówić i mówić na ten temat i nic się nie zmienia. Już sama nie wiem czy to ja jestem taka wymagająca????
Byliśmy w sobotę w kinie na "Najlepszy chłopak dla mojej dziewczyny". Później znajomi ciągnęli nas do knajpy a on stwierdził, że nie ma ochoty i jak chcę mogę iść sama. NIe bierze pod uwagę, że ja mogę mieć na coś ochotę i warto by było się poświęcić żeby mi zrobić przyjemność. Wróćilismy do domu i tak się wieczór skończył. DO BANI!!!!!!!!
Planujecie coś na Walentynki??? Ja do kina i knajpy w ten dzień nie ide, bo tłum za duży ale czy coś sobie kupujecie???