Rany współczuję takich egzaminów. mnie też czeka taka krowa do zdania i to już za dwa miesiące. Będę sobie przypominać poszczególne przedmioty z czasów studiów i wcale mnie to nie cieszy, bo prawdę mówiąc w wąskiej tematyce jestem specjalistą, a są rzeczy, o których zapomniałam i nawet nie chcę pamiętać. Ale cóż, jak mus to mus. Najgorzej, że nie przewidzi się pytań, a potrafią być bądź banalnie proste, bądź zabójcze. Ale trzymam kciuki.
Ja robię przerwę i idę spać, bo mi to pisanie bokiem wychodzi. A przecinki op. cit i ibidem, to mi się w oczach mienią. Tak więc idę spać, a jutro zaczynam od rana. W końcu jest mój M i będzie się miał kto dzieckiem zająć. Mam taką nadzieję.
Pruedence nie wiem czy Cię to pocieszy, ale takie egzaminy są wszędzie. Dobre jest to, że w sumie zdajesz dosyć wcześnie. Mój M będzie zdawał 4 lata po studiach, po zrobieniu uprawnień i nie wie jak się zabrać, bo zajmuje się tylko i wyłącznie wentylacją, a musi zdać i z klimatyzacji i z budownictwa itd. Ale w sumie co za różnica i tak trzeba zakuwać i tak.
Przy tym nerwy i stres, a jeszcze tak jak Ty to dodatkowy, bo w sumie praca bardzo odpowiedzialna.
A co do szwagierki, to brak zrozumienia denerwuje, ale przynajmniej się zainteresuje. Moja mieszka we Wrocławiu, a widuję ja tylko u teściów. Ostatni raz na święta Bożego Narodzenia. Tak się odzywa jak coś chce. niestety próby z mojej strony nawiązania kontaktu spełzły na niczym