Można pochować
Jeszcze do niedawna kartę informującą o zgonie dziecka wystawiano dopiero po 22. tygodniu ciąży lub kiedy ważyło co najmniej 501 g. Ale przepisy się zmieniły. Nowe uregulowania, dające większe prawa kobietom roniącym, wprowadziły też sporo zamieszania. Jak informuje strona internetowa Poronienie.pl skupiającą osoby zajmujące się od kilku lat tym problemem, kobieta po poronieniu ma prawo do kilku rzeczy. Przede wszystkim do zarejestrowania dziecka w Urzędzie Stanu Cywilnego. I nie ma znaczenia, czy dziecko zostało poronione w pierwszych tygodniach ciąży czy przedwcześnie urodzone. Do zarejestrowania szpital musi tylko wystawić tzw. pisemne zgłoszenie urodzenia dziecka. Rodzice otrzymają w USC odpowiedni akt urodzenia z adnotacją, że dziecko urodziło się martwe. Podobny dokument wystawia się również w przypadku poronień pozaszpitalnych. W przypadku kiedy nieznana jest płeć dziecka, rodzice mogą wpisać taką, jaką chcą, albo tylko imię.
Mamom należą się urlopy macierzyńskie. Oczywiście w wymiarze niepełnym, obecnie jest to 8 tygodni. W praktyce wszystko zależy od biurokracji, czyli tego, czy szpital wystawi odpowiednie zaświadczenie. Z tym bywa różnie. Jedne wystawią, inne nie. Zdarza się, że szpitale określają swoje własne warunki, np. że dziecko musi się urodzić żywe.
Portal informuje również, że rodzice mają prawo do pochowania dziecka. Egzekwowane jest ono na podstawie wystawionej przez szpital karty zgonu dziecka. Pochować można dziecko poronione w każdym momencie ciąży. Mało tego. Rodzicom należy się zasiłek pogrzebowy, który jest wypłacany na podstawie aktu zgonu (jeśli dziecko umarło po urodzeniu) lub zapisu o martwym urodzeniu. Kościół nie powinien stwarzać problemów z katolickim pogrzebem, ma do tego nawet specjalne modlitwy. Wystarczy, że oboje rodzice zapewnią, że chcieli ochrzcić dziecko.
[ Dodano: 2009-02-16, 23:36 ]
pewnie wiele kobiet o tym nie wiedziało, ja też mój aniołek odszedł 09.02.209 tzn. wtedy miałam zabieg (umarł już wcześniej)był to 10 tc.
przed zabiegiem zrzekłam się prawa do urlopu macierzyńskiego nieświadomie, czytałam to nie do końca zdając sobie sprawę, jakie mam prawa było to dla mnie zbyt bolesne.