Moj T.tez wyjezdza na dlugie kontraty,jest marynarzem.Jak sie poznalismy wyplywal na 6mies.teraz nie ma go ok.4,5 do 5 mies.W poniedzialek znowu wyjechal,wroci moze w sierpniu.Za kazdym razem gdy wyjezdza jest mi ciezko,smutno i przez kilka pierwszych nocy wyje w poduszke.Po kilku dniach wpadam w taki rytm ze dzien leci za dniem,i nim sie obejrze on juz wraca
Oczywiscie wolalabym go miec na miejscu,tym bardziej jak sa jakies wazne wydarzenia,np.urodziny naszej corki,nawet wtedy go nie bylo,malo tego nie moglam go nawet poinformowac osobiscie ze urodzilam bo akurat byl na morzu i nie mial zasiegu
to sa wlasnie takie sytuacje,gdy przeklinam jego cholerna prace,ale wiedzialam w co sie pakuje wiazac sie z nim.Jedyny plus z tych wyjazdow jest taki ze strasznie sie za soba stesknimy po takim czasie i jak juz wroci to mam wrazenie jak bysmy dopiero co sie poznali i zachowujemy sie jak para nastolatkow.Caly czas mi go malo,a sex jaki jest cudowny po takiej rozlace
:
Dziewczyny 3majcie sie,ja wiem ze nie jest latwo,ale jak sie dwoje ludzi naprawde kocha to mozna wytrzymac bardzo duzo.
Kto ma wytrzymac jak nie my?Przeciez jestesmy silnymi babkami