u nas ja zajmuje sie planowaniem domowego budzetu i mysle ze dobrze sobie radze...
ostatnio u nas niewesolo wiec mam rozplanowane co do grosza doslownie co i gdzie bede wydawac,strasznie to przygnebaijace tak na marginesie bo nie moge sobie np. pojsc na lody od tak sobie....ale przyznaje ze trzymanie sie planu szybko owocuje i z tego malego cos da sie jeszcze odlozyc malutko bo malutko ale czas leci do przodu i grosz do grosza i na cos sie nazbiera...
mam taki system ze w dzien wyplaty placimy wszystko co sie da tzn. rachunki,podatki i innosci..zostaje na zycie...i tu tak...mam przydzial kaski na tydzien od soboty do soboty taki realny....(srednia taka ile wydajemy)i robie wszystko wlacznie z rozplanowaniem obiadow i robieniem cotygodniowych zakupow tak zeby wystarczylo a najlepiej zeby choc ciutek zostalo,co zostaje odkladam do koperty i znow zaczynam nowy tydzien...na koniec miesiaca czasem cos zostaje i to jest dodatkowa kaska na cos tam....zmudna praca to oszczedzanie ale u mnie dziala wiec bede praktykowac...
i chyba mam juz to tak opanowane ze zaden program mi niepotrzebny...