05 mar 2009, 09:31
Dzień przed 28.01. w środę czułam się dziwnie jakoś nie swojo w dodatku Karolcia nie chciała się ruszać mimo
moich wielu zachęt zaczynając od słodyczy kończąc na nieco mnie humanitarnym szarpaniu brzuszka. Poszłam
do swojego lekarza na zapis KTG, lekarz miał dziwną minę bo zapis był dziwny tętno małej skakało z poziomu 80 ud/min
do 180 ud/min, i rysowały się skurcze nawet na 90% a ja tego nie czułam, zadzwonił do szpitala w którym miałam rodzić
i umówił mnie z szefem na 9 rano w czwartek. No więc pojechaliśmy z M po drodze planowaliśmy że po KTG w szpitalu skoczymy do OBI i na kebaba. Ja poszłam na zapis a M do polikliniki umówić z neurochirurgiem, miałam zadzwonic jak będę po zapisie to po mnie przyjedzie. Ktg było podłączone wysoko nie sięgałam wzrokiem żeby zobaczyć co tam się rysuje, ale cały czas próbowałam poprawić te kable od tętna bo zanikało a ja głupia myślałam że to mój bąbel tak się wierci, za chwilę jak sytuacja z tętnem się powtarzała zaczęły biegać wokół mnie położne, jeździły mi po całym brzuchu nie mogąc znależć bijącego serduszka a jak znalazły to serduszko mojej kropeczki biło powoli za wolno, już wiedziałam że coś jest nie tak. Weszła starsza kobieta w normalnym ubraniu podeszła do KTG, uśmiechnęła się do mnie i powiedziała do położnych żeby zawołały doktora Darka i po chwili wszedł wysoki młody mężczyzna w białym ubraniu, spojrzał na zapis, zawałał Edytę (młoda położna) i powiedział że ma szykować salę operacyjną. Ja w płacz pytam dlaczego? A doktor Darek powiedział mi spokojnie
że już za chwilę zostanę mamą i żebym się nie dnerwowała. Położna zrobiła jeszcze rutynowe badanie, dała koszulkę, przebrałam się i zadzwoniłam do M.
- Miśku przyjeżdżaj szybko i weż torby z samochodu zaraz będę mieć cesarkę.
- Co? Kochanie nie rób jaj jestem na Jarotach (takie osiedle w olsztynie) będę za 15 minut. Zajedziemy też do Makro oki?
- Andrzej ja nie żartuje, za moment zostaniesz tatą!!!
-......(cisza)
-Jesteś tam?
-Jestem już jadę.
Po 10 minutach wpadł zdenerwowany z torbami do dyżurki. Rzucił torby i mocno mnie przytulił, miał łzy w oczach.
żeby go czymś zająć kazali mu pójść po obuwie i fatuch ochronny ja w międzyczasie znalazłam się już na sali operacyjnej.
Straszy dużo klnący anastezjolog zrobił mi znieczulenie podłączył kroplówkę i wszystkie maszyny.
Na salę weszła strasza lekarka i doktor Darek.
Zaczęli ciąć, czułam pieczenie, lekarka coś mamrotała że co to tu się porobiło nie może przeciąć powłok. Pytam się a czemu?
Bo zrobiła się u pani blacha na tej bliźnie. Zrobiło mi się słabo więc anastezjolog zaczął zadawać mi dziwne pytania:
-Jaki rozmiar buta pani nosi, bo ma pani małe stopy?
Rożsmieszał mnie, zagadywał, opowiadał jak błądził po górach w alpach i że ma czworo wnucząt, a ja zaczełam czuć szarpiący ból, potem coś jakby mnie rozszarpywało z lewej strony zrobiło mi się gorąco, powieki stały się cieżkie, brakowało mi powietrza. Dostałam adrenalinkę, zrobiło mi się na chwilę lepiej. Ale sytuacja zaczeła być dla mnie męcząca, bolało i wydawało mi się że trwa wiecznie.
Poczułam jakiś ucisk, myślałam że cofa mi się, że będę wymiotować ale nie.
W tym momencie usłyszałam głośny krzyk: AŁAaaa!!! To moja córcia, doktor pkazał mi dupcię, mówi
- Ma pani córeczkę, małą ale silną!! Gratuluje!!!
Poczułam ulgę, odetchnęłam, wsłuchiwałam się w płacz mojego maleństwa.
Anastezolog po kolei mi mówił
- No głośna babeczka, a ja zostałem wujkiem. O ku***wa (żartobliwie) ależ ona ma głos, super.
Kingo twoja córa waży 2750g , ma 53 cm i..... tu zemdlałam. Ocucili mnie jak otworzyłam oczy miałam buźkę małej przed oczami
-No to buziaczka da mamusia i zaraz się spotkacie na sali.
Zszyli mnie i zawieźli na salę, na której czekali na mnie tatuś i Karolcia.
Byłam wzruszona, łzy szczęścia ciekły mi po policzkach. Andrzej cały drżał, też płakał i powtarzał że ma najpiękniejsze dziecko na świecie i że bardzo nas kocha.
Rozpisałam się, ale napisałam chyba wszystko o tym najcudowniejszym dniu, był to czwartek 29.01.2009,
Karolcia przyszła na świat o godz. 12.40 dostała 10 pkt Apgar (już w pierwszej minucie), 2750g i dł. 53 cm, mój nawiększy skarb.