Mojego nie ma i też pożytek z niego, że hej. Ale z chłopami źle, a bez nich jeszcze gorzej. Prudence, czasem tak jest, że oni denerwują i potrzebują ustawienia do pionu. Teraz tylko czy w prost - awantura- czy manipulacją. I tu jest pies pogrzebany. Nie wiem, czy Cię to pocieszy, ale chłopy generalnie to analfabeci emocjonalni.
A do mnie dzisiaj zawitała szwagierka
pierwszy raz od roku. Przywiozła ze swoim narzeczonym zaproszenie na ślub i została z Ami, a ja mogłam wyjść spokojnie z psem. I pogadać choć trochę, bo nie ma do kogo poza małym człowiekiem i psem buzi otworzyć.
Janiołku statystycznie bunt dwulatka przypada tak między 18 a 26 miesiącem życia. Amelia od paru dni dokazuje, ale ostatnie 3 była po prostu nie do wytrzymania. Zaczęłam myśleć, szukać i doszłam do wniosku, że to jednak to. Ma wszystkie objawy, tylko jak to leczyć
Najgorzej, że od tego momentu zależy, jakie będzie miała podejście do życia. Czy zbyt roszczeniowe, czy też, że nic nie ma sensu, bo i tak na nic nie mam wpływu. Tylko jak znaleźć złoty środek.
Acha, wiecie co, ja dziecka nie planuję. Chcę, przynajmniej na razie pozostać na jednym i nie wiem czy nie będzie tak cały czas. Ale ostatnio - wczoraj - przeżyłam szok. Biorę yasminellę od prawie roku. Poszłam do lekarza, badanie, bla bla bla... i usg. Okazało się, że tabletki najprawdopodobniej nie działają jak trzeba, bo jeden jajnik pracuje i wygląda na to, że będzie owulacja. Przeraziłam się nie na żarty, a jak powiedziałam mojemu, to on dopiero się przeraził. Wiem, ze tabletki nie dają stuprocentowej pewności, ale nie myślałam, że może coś takiego być w moim przypadku. Dzięki Bogu za usg.