26 mar 2009, 21:24
Amelka ma 79 cm i magiczne 10 kg (w końcu).
Zdjęcia Karolinko naprawdę świetne. O wędzidełku nic nie powiem, bo się na tym nie znam.
Amelka je to, co my. A my jemy dużo ryżów, kasz, i warzyw. Mięso też, ale nie codziennie. Frytki z ryba także. Jedzenia kupowanego raczej nie jemy, chyba że pierogi swojskie kupowane i czasem pizze, choć wole to ostatnie robić sama. Ja jestem zwolennikiem domowego jedzenia i to bez dodatków typu vegeta. Amelcia je w ogóle razem z nami i już od bardzo dawna nic jej nie gotuję osobno. My słodycze jemy tylko w niedzielę, a przy niej bardzo tego pilnuję. Mój mąż to łasuch na słodyczy i nadrabia czasem wieczorem, ale i on ostatnio się jakoś dostosował. Jak Ami ma ochotę na coś słodkiego, to dostaje płatki na słodko, serki, albo po prostu owoce. Ona nawet herbatę pija gorzką bądź z sokiem lub bardzo rzadko z miodem. Mleka nie pija prawie w ogóle, bo nie lubi.
Anitko, zrób tak jak ty uważasz z pracą. Tak abyś nie robiła nic na przekór sobie i pod presją. Ja wiem, ze tera to trudne, bo żyjemy w takich a nie innych czasach, ale najważniejsze, to niczego nie żałować. Co do pisania na temat tego, ze Kacperek tak naprawdę jest twój do momentu pójścia do przedszkola, to bardzo mądra refleksja.
Ja Martuuniu mam zupełnie inny pogląd, bo ja wysyłam Amelkę do żłobka nawet, kiedy jestem w domu i mam możliwość siedzenia z nią. Nie mogę się doczekać, kiedy znowu zacznę jakąś aktywniejszą pracę niż tylko siedzenie w domu, artykuły z własnego wyboru. Ale to kwestia człowieka i podejścia. Mnie siedzenie z dzieckiem cały czas denerwuje. Kocham Ami nad życie, ale całe dnie z nią mnie przerażają.
Janiołku- święta racja- dziecko w drugim roku życia musi wyjść poza dom. Co do promotora, to czasem ci najgorsi okazują się świetnymi fachowcami i można się z nimi naprawdę zaprzyjaźnić. Moja szefowa była takim postrachem, a okazała się osobą naprawdę niesamowitą, profesjonalistką i nawet nie przypuszczałam, ze aż tak wpłynie na moje życie. A pamiętam, że na zajęciach z nią była przerażona.
Wisieńko super, ze remont. Zobaczysz jak świetnie będzie usiąść we własnym. Zazdroszczę, ale pozytywnie.
Rany mam nadzieję, że nikogo nie pominęłam, bo tak dużo popisałyście.