04 maja 2009, 20:31
hej dziewczyny zdjęć mam pełno, ale bede wsadzać na nk bo nie mam czasu sie teraz we wgrywanie zdjęć bawić na fotosiku . Co do męża to mimo, że byłam w szpitalu 0 km od domu to był codziennie, zajmował sie synkiem, strasznie w nim zakochany jest i chetnie by mi pomógł bardziej, ale mały poprostu nie chce z nim siedziec tylko ze mną, a jaką mam cisze w domu jak makiem zasial, nawet mąż jak telefon odbiera to szeptem , wiktor tez grzeczny tylko ja zmęczona jestem bo ciągle przy nim siedze, śpi tez w łóżku i mimo, że w nocy tylko raz sie budzi to ten mój sen to taki nie do konca jest bo jak sie z takim maluszkiem spi to już ma sie taki instynkt i świadomość , że jest sie strasznie czujnym, żeby czasem go nie przygniesc albo coś.
ja dzis cały dzien płacze, w szpitalu okazało sie ze synek ma wade ale powiedzieli że to tylko trzeba skórke naciąć u chirurga i , że to nic takiego a ja dzis czytam w internecie, że o bardzo poważna i skomplikowana operacja i bardzo powazna wada, mój syn ma ją w najmniejszym mozliwym stopniu, ale ja strasznie sie martwie, zdecydowalismy z mężem sprzedac samochód i wykonac to w warszawie w klinice BIOS prywatnie u dr Śmigielskiego bo szukam w internecie i pisze, że ludzie z całej polski do nieg o jeżdzą, operacje wykonuje sie po miesiącu życia, jestem tym bardzo zmartwiona i cały dzien płacze, wada dotyczu siusiaczka małego ma on dziurke troszeczke niżej jakiś milimetr niż powinien, moze nie brzmi to poważnie ale jest powazne , w środku cały siusiaczek trzeba zoperowac bo cewka jest za krótka nie ma tesz wędzidełka, nazywa sie to spodziectwo