U na sbyło podobnie jak u Neli. Wanesska miała 6 miesiecy jak zaliczyła glebę.. Nie wiem jak to zrobiła - lezała na plecach na ogromnym łózku, do kazdego brzegu miał conajmniej 1 metr. Połozyłam ją nagą by wywietrzyć pupę i poszłam do kuchni włączyć gaz pod zupą... Dotknęłam tylko kurka od gazu kiedy usłyszałam huk..matko ten dźwięk do dziś dnia mnie prześladuje
Wpadłam do pokoju, malutka lezała na plecach, a główka oparta na jej łózeczku (tam wąskie przejście między łózkami) Płacz niesamowity, zadzwoniłam na pogotowie, kazali mi niezwłcznie jechać do szpitala.
Po 2 godzinach tułaczki po szpitalach nareszcie nas przyjęto, zbadano, zrobiono zdjęcia. Poiwedzieli, ze nic nie jest, ale obserwować kazali przez 72 godziny. Lekazr zalecił wybudzić małaą w nocy i sprawdzić jak się zachowquje. To była koszmarna noc, siedziałam chyba do 6 rano, co chwilę dotykałam czy jeszcze oddycha, byłam taka przerazona. Następnego dnia pojechałąm do tego samego szpitala, na ontrolę jak mi kazano. Było wszystko ok. Natomiast po 2 dniach Wanesska zaczęła okrponie wymiotować w centrum handlowym

półgłosem zadzwoniłam po pogotowie, przyjechali i zabrali nas do szpitala. Nic nie stwierdzono mimo, ze wymiotowała co pół godziny. Lekarz powiedział, ze to wirus grypy zołądkowej, którym mogła się zarazić podczas pierwszego pobytu w szpitalu.. Matko koszmar to był, podawałam jej picie przez strzykawkę nie więcej niz 5 ml... I tak wymiotowała przez prawie tydzień, ale ja miałam stracha, nie da się opisać...
No i jeśli chodzi o to spanie. Mała jak nigdy zaczęłą usypiać mi w taksówce, nigdy o tej porze i w dodatku na ręcach nie spała, trzęsłam ją , krzyczałam na nią zeby nie spała, a ona była jak szmaciana lalka. Taksówkarz mało nie potrącił motocyklisty, bo widział, ze dzieje się coś złego...
Pytałam lekarzy o ten limit 3 godzin, robili twarz jakbym pytała o istnienie ufo

jeden to nawet stwierdził, ze dziecku nalezy dać odpocząć po upadku
Kiedy pytałam lekzry z karetki, bo wyglądają na bardziej kumatych niuz ci w szpitalach, powiedzieli, ze
owszem spać nie dawać, ale w ciągu tych trzech godzin dziecko powinno być juz w szpitalu bezapelacyjnie i niezwłocznie, mimo, ze nie ma guza, krwotoku, jest przytomne i bez sińca.
Pamiętajcie, tu chodzi nasze Skarby, któe nie powiedzą czy je mdli, czy chce im się wymiotować, czy kręci im się główka!!! Trzeba jechać do szpitala natychmiast!!!!!!!!!!!!!!!