No a my wczoraj po ważeniu i po wizycie. O ile rozwojowo z Amelcią jest doskonale, pani doktor nie mogła się nachwalić, to z wagą mnie się nie podoba. Waży 7, 390 i przez 6 tygodni przytyła niecałe pół kg. Co prawda z centyla nie spadła, ale mnie się wydaje malutko. Rozwojowo, pani doktor powiedziała, ze jest do przodu., ale mnie martwi to przybieranie na wadze. Je niby normalnie, bo po 150, 180 i 190 ml. Ale ja chyba zrobię jej posiew moczu i zobaczę. Lepiej na zimne dmuchać i mieć spokojne sumienie.
Wczoraj też widziałam się z koleżanką i była zszokowana, że Amelcia ma takie włoski, taka śniada i taka .... poważna. Wydaje się starsza przez to,a taka maleńka.
Co do uczelni, to powiem Ci Pruedence, że oni tak są przyzwyczajeni. Na doktoracie, jest to samo i trzeba na każdym kroku ich wychowywać. A doktoranci sami czasem pzowalają się tak traktować i mało tego to godza się na to. A mnie po prostu trafia jak to widze, bo w końcu to oni są dla nas a nie odwrotnie. Idziesz do dziekanatu, a tam łaska. Raz mi pani mówi, że student, a nie umie czytać, a ja do niej, że zapraszam ją do mnie na zajęcia z kultury języka, to może się czegoś nauczy, bo słabo u niej i z jednym i z drugim, oczywiście kłótnia, a ja swoje i mówię, że w końcu ją obowiązuje kodeks urzędnika nie mnie i nie ustąpię, a jak nie to niech woła swojego szefa i się dowiemy, kto ma rację. Pytają się mnie czy poprowadze zajęcia, ja mówię, że tak, ale za ile, a oni, że myśleli, że w ramach studiów, a ja na to, że jest nowa ustawa o szkolnictwie wyższym i nic w ramach studiów ponad to co mam zrobić nie zrobię. To do mnie, żebym zadzwoniła, że nie poprowadze, a ja na to, że to nie moja sprawa, a na telefon nie wydam ani zlotówki. Oczywiście znalazł się kretyn, ktory robił za daramo, bo może to zaowocuje i go przyjmą. Takich nieudaczników niemyślących jest zresztą od groma, a potem się dziwią, że nie ma etatów, bo co się ekonomicznie bardziej opłaca? Akurat ich zatrudniają, ale oni tego nie widzą, tylko gnieżdzą się w tych pokojach w hotelach asystenta i liczą nie wiadomo na co, a potem rozgoryczenie i rozczarowanie. I tak ciągle. Z zajęciami pamiętam, że było to samo. Nie mogę przyjść, to odrabiaj, ale kontekst nikogo nie obchodzi. A szkoda gadać.
[ Dodano: 2008-04-10, 14:35 ]
Apropos picia. Amelcia odkąd zaczęła raczkować, pije znacznie więcej i soków i herbatek. Po prostu w trakcie zabawy nabiera ochoty na picie.
A i mam już tę zabawkę, którą polecała Wisieńka i jest naprawdę rewelacyjne. amelcia co chwilę podchodzi do niej i sobie naciska przyciski, a jak tylko ją dostała, tak godzinę nie było dziecka, tak więc dzięki Wisieńko, super sprawa.
[ Dodano: 2008-04-10, 16:23 ]
Brawa dla Szymonka.
