SHOO - jak wyprawa do wesołego miasteczka?? Będą foty??
a wez, nawet nie pytaj
oczywiscie skonczylo sie tak, jak przypuszczalam, ze moze sie skonczyc, bo A. wcale nie mial ochoty tam isc, a poszedl,bo go do tego niejako zmusilam.
wyszlismy z domu ok. 20 i plan byl taki, zeby zjesc cos na miejscu i poczekac az o 21 ruszy wesole miasteczko...
po dotarciu do celu, miasteczko - wiadomo, bylo jeszcze nieczynne (budki z jedzeniem, owszem, byly otwarte), nie bylo duzo ludzi i ogolnie wszyscy dopiero przygotowywali sie do otwarcia karuzeli itp.
A. oczywiscie zaczal narzekac, ze nie mysle, ze po co przyszlismy tak wczesnie, ze nie chce mu sie lazic po pustym wesolym miasteczku, ze goraco jest i blablabla...
ja mu tylko powiedzialam, ze z niczego nie potrafi sie cieszyc, ze czemu nie moze tego potraktowac jak spaceru przed kolacja... nie odpowiedzial.
przeszlismy w milczeniu przez cale wesole miasteczko (on pchal wozek) i nagle widze, ze on zmierza w strone wyjscia... no i pytam, gdzie idzie, a on na to "do domu! glodny jestem"
juz zupelnie nie wiedzialam, co powiedziec, bo wydawalo mi sie, ze mielismy cos zjesc w budkach... no i sie wkurwilam (za przeproszeniem) i poszlam za nim, 10 krokow z tylu, z mega fochem.
jak wrocilismy do domu, to zrobilam kanapki (tylko dla siebie)
, nakarmilam malego i polozylam go spac... a A. w tym czasie robil sobie jedzenie dla siebie.
olewajac go totalnie, zrobilam sobie maseczke, spilowalam i pomalowalam paznokcie i zrobilam sobie fryza
byla juz 22:30, ubralam sie i bez slowa wyszlam (a wczesniej jeszcze lazilam po mieszkaniu i udawalam, ze pisze smsy)
poszlam sama do tego wesolego miasteczka, ale zapomnialam portfela
no i jedynie moglam sobie poogladac ludzi i karuzele...
po godzinie wrocilam i pierwsze pytanie A. to oczywiscie "gdzie bylas?", powiedzialam mu "na spacerze" i poszlam na balkon z telefonem (zeby myslal, ze dalej z kims smsuje... a w sumie, to napisalam tylko smsa do taty, bo z mama pojechali na wakacje)...
no i tak sie zakonczyl wczorajszy wieczor, zamiast dobranoc, powiedzialam mu, ze ma pozmywac po sobie brudne naczynia
za to dzisiaj rano zaczal sie przymilac, przytulac mnie, mowic, zebysmy sie nie klocili itp... podejrzewam, ze to przez to, ze za 2 dni leci do Londynu i nie chce, zebysmy sie rozstali w klotni...
niby jest teraz lepiej, ale ja i tak jestem na niego wkurzona (pewnie tez przez to, ze mam @ i umieram)
ech....... tak to bylo wczoraj
Iwona H super fotki! czy Paulinka sama nasypywala piasek do wiaderka (lopatka)?
[ Dodano: 2009-07-23, 10:41 ]
przykro mi z powodu Patryka... mam nadzieje, ze szybko mu przejdzie to chorobsko