Ello
Motylku staneło na tym, że zostaliśmy z Bąblem w domu, bo ostatnio cały czas gdzieś jeździmy i Jasiek przez to taki rozbity.. a chcę go sobie po mału ustawiać pod siebie, bo jeszcze 3 tygodnie i Mężu wraca do pracy.. Właśnie sobie uświadamiam jaki i ja i Jaś mieliśmy luskus przez te pierwsze 10 m-cy jego życia, miał oboje rodziców na kkażde zawołanie, co prawda Tatusia w nocy musiał głośniej wołać

) więc dziś mieliśmy z Jasiem "chrzest bojowy" bo zostaliśmy sami na cały dzień, troche miałam stresa jak Mały zniesie rozłąke z tatą, ale on chyba nie zauważył, że go nie ma.. jak wyjeżdzał, to wyszliśmy z domu zrobił tacie "papa" i to było wszystko, poszliśmy na spacer i po zakupy, zjedliśmy śniadanko, troche się pobawiliśmy, był atak histerii, drzemka i tato już był
Co do badania P to wynik będzie za 2 tygodnie u jego lekarza prowadzącego (swoją drogą nasza ciotka) więc wtedy się okarze.. mam stresa jak cholera.. P mi dzisiaj powiedział, że jeśli guz odrasta, to będzie to totalna załamka..
U nas rowerek się spprawdza na krótkie trasy, albo jeśli Mały jest wyspany, bo stety albo niestety, na spacerach się śpi, tzn zasypia się jedy wózek jedzie i budzi jeśli tylko się zatrzymuje.. Chyba, że zabiore kogoś ze sobą, to wtedy jedno niesie dziecko, a drugie pcha rowerek
