Witajcie październiczki w październiku ^^
Już się melduję u Was, żebyście się nie martwiły ;) Bardzo Wam dziękuję za troskę!
Ja już prawie skończyłam z komputerem siostry - wczoraj siedziałam do 24....
Dziś muszę tylko iść do nich i już na miejscu dokończyć dzieła (drukarka, internet, sterowniki, itp), ale to chyba dopiero, jak tata wróci z pracy, żeby mógł przenieść tower.
Jeśli Madzie ma urodzinki, to ja również dołączam się do życzeń pomyślności i wszelkiego szczęścia i pociechy z wszystkich swoich chłopców, a także do szybkiego powrotu do zdrowie, aby móc w pełni cieszyć się życiem! :ico_prezent:
Dziewczynki, współczuję Wam bóli nocnych... Ja tam na to nie narzekam, noc przesypiam dobrze, Marek mnie ani razu nie obudził przez całą ciążę. Jedynie co, to jak wracam z kibelka i się kładę, to tylko poprawi się wygodniej, delikatnie powierci i spokój. Ale jedne cierpimy z jednego powodu, za to drugie nie cierpią z tego samego, a mają swoje dolegliwości.
Ja nadal się martwię skurczami i ich interpretacją. Wczoraj, jak wpadłam do rodziców po płyty, to standardowo po spacerku bolały mnie krzyże. Jak trochę posiedziałam, to ten tępy ból rozprzestrzenił się na całe krocze i później także na wzgórek łonowy. Poczułam też ucisk w brzuchu i jak zawsze w tym przypadku (ostatnimi czasy, czyli wypatrując skurczy) położyłam rękę na nim, żeby sprawdzić, czy to nie Marek się rusza. Jednak ruchów żadnych nie było a ucisk zszedł po jakiejś niecałej minucie. Później znowu tak miałam, jakieś15 min później. Mama prorokowała, ze to właśnie skurcze i ze pewnie nie wyśpię się już w nocy, a Łukasz jutro zamiast do pracy, to na porodówkę pojedzie ^^ Ale jakoś trzymamy się dzielnie - Marek nigdzie się nie spieszy, powiedział mi w nocy, że mu dobrze u mnie, że idzie zima, a pod mamusinym sadełkiem będzie mu cieplej xD
Ja może w ten poniedziałek (jak doczekamy) będę miała USG ostatnie i dowiem się ile mój klocuszek waży i mierzy w przybliżeniu... Sebcia, Ty to masz nieźle, ale do 8700 jeszcze Ci daleko, więc się nie martw :D
Zmykam teraz się przebrać sensownie z polarkowej piżamki, w której jeszcze siedzę (wstałam o 8:45 :P) w coś bardziej sensownego. I zadzwonię do mamuśki, może przyjedzie rowerkiem po ten komputer, bo nie chciała bym przegapić Brzyduli popołudniu, hehe...:D