Kochane wracajcie do zdrowia.
Justynko dobrze, że tylko tak się skończyło i nic Ci nie jest.
Anitko będzie dobrze. Na pewno wszystko się dzisiaj wyjaśni lub wyjaśniło.
My po imprezie u teściów - imieniny. Uśmiałam się po rozmowie ze szwagierką. Mówię, że powiedziałam rodzicom, że mają się przygotować na to, że ich zaproszę na wigilię do nas, a szwagierka, ale czemu? Ja myślałam, że jeździ się do rodziców na święta, a ja na to, bo tak twoi jak i moi jeździli? A po za tym mam dosyć. Od ośmiu lat mam wigilię w samochodzie i w tym roku chcę w domy. A ona do mnie, że do teściów (swoich) to nie chce jechać. To mówię, to przyjdziecie do nas. Uwaga odpowiedź szwagierki - NO CO TY? NA ŚWIĘTA SIĘ JEŹDZI DO RODZICÓW. Opowiedziałam to mojemu M i padł ze śmiechu. Wygląda na to, że jej mąż nie ma rodziców. A mój mąż do mnie, to co jedziemy do rodziców, a ja w konwencji żartu przy szwagierce ŚWIĘTA SIĘ SPĘDZA Z RODZINĄ KOCHANIE. Po prostu ręce opadają. A ja przez tyle lat miałam skrupuły co do rodziny mojego męża. Ech, ale się nie zmieniam i trudno. Mam twardą pupę.
W końcu jego rodzice
Co do urzędu, to zobaczymy? Może coś wypali, zawsze to jakaś możliwość.
A dzisiaj układam menu na sobotę i niedzielę. W sobotę przyjeżdżają jedni i drudzy rodzice i rodzeństwo. A w niedzielę znajomi. Tak więc czeka mnie trochę pracy, ale mam zaplanowany, bigos, talerz wędlin i serów, sałatkę jarzynową, bliny, i z makaronem ryżowym, do tego owoce, pieczeń wołowa w sobotę a w niedzielę kurczak z rożna i oczywiście rogale marcińskie, których robienie zajmie mi chyba całą noc. W sumie dobrze, że jeszcze nie pracuję.
[ Dodano: 2009-11-09, 13:09 ]
Martuuniu apropos pracy w HR to nie jest takie proste, ponieważ na żadne z wysłanych podań nie otrzymałam odpowiedzi. Po prostu nie spełniam wszystkich kryteriów i jeszcze coś. Bądźmy realistami, robiłam doktorat, a w tym czasie można było robić jakąś podyplomówkę i realnie podnosić swoje kwalifikacje. Ale nie ważne, nie chcę o tym myśleć i się dołować.