no to jestem.Opisze wam ta farse od poczatku.Otoz wczoraj o 4 rano obudzily mnie mega wymioty,mysle sobie - luzik - nie pierwszy raz
Polozylam sie do lozka i za godzine znowu mnie obudzily wymioty,potem znowu o 7,potem o 7.30 i doszlo rozwolnienie,potem znowu wymioty i zadzwonilam do meza,czy moze przyjsc do domu z pracy,bo ja juz nie mam sily.Zadzwonilam do swojego leakarza ginekologa i kazal mi kupic Nifuroksazyt,Orsalit,zeby sie nie odwodnic i dieta lekkostrawna - nie jadlam nic,a mimo to wymiotowalam - lekami,woda,herbata i to 3 razy tyle co wypilam
Czulam sie coraz gorzej i moj doktor kazal przyjsc mezowi do przychodni,bo wypisal skierowanie do szpitala,pojechalismy na izbe przyjec patologii ciazy,powiedzielismy pani co i jak,pani zadzwonila do doktora - nic.Czekalismy 20 minut,ja czulam sie coraz gorzej,slablam,wiec pani zadzwonila do gory jeszcze raz,tym razem byl inny pan doktor,odebral telefon i tez nie raczyl mnie zbadac,tylko kazal nam isc
na izbe przyjec zakazna Maz sie zbulwersowal,ale poszlismy - wchodzimy tam,a pani ktora przyjmuje zrobila takie oczy na nas
i pyta,po co my tu przyszlismy,czy ja chce u nich cos zlapac????Mowie jej,ze nas tu przyslali z patologii ciazy i kazali sie skonsultowac,bo moze leki wystarcza.Pani mowi,ze to nierozsadne tu siedziec,ale jak chce to mam czekac,tylko kolejka duza.Usiedlismy na chwile,i dowiedzielismy sie,ze sa tam osoby,ktore czekaja od 8 rano na przyjecie - a to byla 14-sta.Postanowilismy wrocic do domu i zadzwonic do ginekologa mojego.On nam poradzil,ze jak sie nic nie zmieni-to mam wezwac karetke i wowczas musza mnie przyjac - tak tez sie stalo.Pan doktor byl badzo niemily,poplakalam sie.Jak mu powiedzialam,ze brzuch zaczal mi sie stawiac,to odpowiedzial,ze najlepiej tak powiedziec i miec wszystko gdzies - niech sie inni martwia ale jak mnie zbadal ginekologicznie,macica zrobila mega skurczyk i zrobil sie milszy,powiedzial,ze malutka jest nisko glowka w dol, i ze uciska mocno na szyjke ale szyjks ma 38 mm i dzielnie sie trzyma,ale on sie boji,ze moze sie rozpoczac akcja porodowa
Bardziej sie tym przejal,niz tym,ze ja flaki wypluwam co 20 minut,ze jestem slaba i odwodniona
Po badaniu szybko pobrali krew,wzieli siusiu,zaaplikowali zastrzyk w pupcie na wymioty,dostalam czopek i 4 kroplowki - bylam tak odwodniona,ze dopiero po 4 poszlam siusiu,bardzo sie pielegniarka dziwila.Oczywiscie pekla mi zyla,wiec pierwsza kroplowka zaczela isc w miesien,zrobila sie gula i znowu mnie kluli - masakra.No ale juz wieczorem czulam sie lepiej,odetchnelam z ulga zjadlam nawet sucharka i go nie zwymiotowalam
Lezalam w takiej malutkiej sali z 2 paniami - jedna w 9 tygodniu ciazy,z poronieniem zagrazajacym - na noc pila kawke i palila papierosa za papierosem,a druga z cukrzyca,w 27 tygodniu ciazy,tez palila,Jak tam weszlam,to myslalam,ze padne od zapachu nikotyny,no ale nic - byly bardzo mile,wiec jakos wytrzymalam.Nocka koszmar,bo od 1 w nocy nie moglam spac - obie chrapaly strasznie (teraz wiem,co czuje moj maz
) a nad ranem okazalo sie,ze jestem niedotleniona
ie moglam oddychac i pani pielegniarka otwozyla drzwi,wywalila nas do kapieli i otworzyla okno.Wczesniej posluchala tetna dzidzi,zmierzyla mi cisnienie,ktore bylo baaaardzo niskie i wlasnie oznajmila,ze jestem niedotleniona
Potem bylo juz lepiej,zjadlam zupe mleczna na sniadanie,nie zwymiotowalam,dali mi kroplowke z magnezem ( zyla znowu pekla,wiec kluli mnie 3 raz
) zrobili KTG i przyszedl obchod.Lekarz powiedzial,ze wyniki mam dobre,macica spokojna,po zatruciu ani sladu i jutro bede mogla isc do domu,a jak zapytalam,dlaczego nie dzis,to mi powiedzial,ze musze byc 3 doby ale moge na wlasne zyczenie,z zaleceniem brania magnezu i lezenia,oczywiscie dieta lekkostrawna,no i jestem w domku
Dzieki za kciuki i zyczenia zdrowia,pomoglo
Mezus stanalna wysokosci zadania,wykapal malego,dal mu kolacyjke,rano sniadanko,posprztal,wiec jak wrocilam to prosto do lozeczka wskoczylam.Zabral Andrzejka do drugiej czesci domu,zebym miala spokoj,zrobil zuper marchwianke dla mnie na obiad
ja doprawialam
a im tradycyjnie makaron z sosem,wiec jestem spokojna,ze jak pojde rodzic,to synus z glodu nie padnie i w domu tez bedzie czysto