Dzięki dziewczynki za życzonka i miłe przyjęcie po powrocie. Stęskniłam się za Wami

Niestety z czasem u mnie krucho, więc nie udało mi się doczytać tego co się działo u Was podczas mojej nieobecności

ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie
Na początek króciutko, odpowiem na pytania.
W szpitalu jest całkowity brak odwiedzin, jednak "nieoficjalnie" był możliwy poród rodzinny. Z tym, że gdy mąż wszedł ze mną na salę porodową, już z niej wyjść nie mógł do końca porodu. Był dla mnie nieopisaną podporą

Zwłaszcza, ze gdy podłączyli mi kroplówkę z oxy (było ok 10.30) na ktg te drobne skurcze które mi do tej pory towarzyszyły, zniknęły

Za to coraz mocniej bolał mnie kręgosłup - wtedy domyśliliśmy się, że należę do tych "szczęśliwców" z bólami krzyżowymi

Potem chodzenie z kroplówką po trakcie porodowym. W międzyczasie obiad dostałam, bo umierałam już z głodu. Do 14 niewiele się zmieniło, oprócz tego że czop z krwią mi odszedł. Położna zbadała mnie i okazało się, ze już jest 4 cm rozwarcia i zapytała, czy ma przebić pęcherz płodowy, wówczas szybciej wszystko pójdzie. Rzeczywiście, chwilę po tym pojawiły się coraz silniejsze regularne skurcze. Tu bardzo przydał się masaż krzyża, który mój mąż robi bardzo dobrze

Po pewnym czasie, położna mnie zbadała i okazało się, ze rozwarcie ma już 7 cm... Ból ogromny, ale do przeżycia. Cieszę się, że nie brałam znieczulenia, bo dzięki temu szybciej poszło.
Ostatecznie o 16 maleńka była już z nami. Faza bóli partych trwała ok 10 minut. Wykonywanie poleceń położnej nie należy w tym momencie do łatwych, bo organizm się trochę buntował, ale starałam się. Najważniejsze że się udało

Moment, gdy położyli mi Justynkę na brzuchu, był rzeczywiście niezapomniany. Reszta była już nieważna, ani szycie, ani nagły brak bólu. Od razu usłyszeliśmy głośny płacz małej, a lekarz stwierdził że bez wątpienia 10 punktów
Mała ostro daje się we znaki w nocy, od porodu ogólnie bardzo mało spałam, że dziś praktycznie zasypiałam przy karmieniu. Pokarmu mam mało, piersi obolałe, bo cały czas się uczymy. Ale wierzę, że już wkrótce wszystko się ułoży. Justynka jest słodka, i robi takie rozbrajające minki. Oboje z mężem jesteśmy w niej bez pamięci zakochani

A dla mnie niesamowite wrażenie robi widok małej w ramionach mojego męża
Anetka, witaj w domku
Anusiek, dobrze że tętno synka już się uspokoiło
iw_rybka, trzymam kciuki by te skurcze wreszcie przyniosły efekty
inia1985, już niewiele Ci zostało
meg, wkrótce problemy z cukrem będą dla Ciebie tylko złym wspomnieniem

Wytrzymaj jeszcze troszeczkę...
Pruedence, super że zgaga już Cie nie męczy
dorotaczekolada, torba spakowana, to też już na spokojnie możesz wyczekiwać rozwiązania
Dobrze, to by było na tyle. Postaram się zaglądać, choć pewnie przez pierwsze dni nie będzie to zbyt proste
A teraz obiecane fotki naszej pociechy.
