Witam
spać nie mogę więc postanowiłam napisać.
Jak sobie pomyślę o najbliższym weekendzie to mnie rzuca z nerwów normalnie.Jutro mają do nas przyjechać znajomi,ale oni są normalni więc spoko.Dzień minie przyjemnie,ale w niedzielę ma nas odwiedzić brat męża z powaloną żoną i walniętym synusiem.Chociaż jak się chwilę zastanowić to dziecko nie jest niczemu winne,ze ma niedorobionych rodziców którzy go wychować nie potrafią.Ale spoko,to się na nich kiedyś zemści.Jak teraz pozwalają mu na wszystko i zamiast czegoś zabronić wolą np przykręcić śrubami monitor do biurka

to ich sprawa.Nie są w stanie zapanować nad dwulatkiem,więc jak chłopak dorośnie to tylko współczuć.
Ostatnio jak u nas byli to latało dosłownie wszystko.Poszły w ruch wszystkie szuflady,wazon który stoi na podłodze,mały przewalił nawet fotel "prezesa" który ja mam problem by lekko unieść,a on miał wtedy 1,5 roku,no i 4 razy wywalił i rozlewał zawartość kocich misek.Najgorsze jest jednak to że jego rodzice w ogóle nie reagowali na to co ten chłopak robił.
Ja się denerwować nie mam zamiaru,a tym bardziej latać za czyimś dzieckiem,tak jak ostatnio.Ja planuje minimum wysiłku.Mąż se ich zaprosił to niech on sobie lata,ja jak poczuje się zmęczona to zamknę się w pokoiku i wszystko będę miała w nonono.W końcu jestem już w 9-tym miesiącu ciąży.
Najgorsze jest to,że normalnie przy nich się denerwuję ale biorąc pod uwagę mój obecny stan i poziom hormonów,to w razie czego wybuchnę jak nic.
Jak widać jestem nastawiona baaaardzo negatywnie na to spotkanie.W ogóle to nie wiem po jaką cholerę oni mają do nas przyjechać,przed świętami jak by kurde innych terminów nie mieli.Miałam z mężulkiem do sklepu jechać,pokupować prezenty i resztę rzeczy dla malucha i tak chyba zrobię mimo wszystko,bo w przyszłym tyg już w ogóle czasu na to nie będzie.Nie będę zmieniać swoich planów ze względu na nich.Chrzanię to.
A jeszcze nie wiadomo,czy oni przyjadą tylko na 1 dzień (CAŁY) czy zostaną na noc,jak ostatnio
Nie u mnie

Ja dziś się czuję fatalnie, od południa mam ciągłe mdłości, wymiotuję, cóż - ból przy porodzie będzie jednocześnie nadzieją na skończenie tych atrakcji

Współczuję,ile ty sie namęczysz z tymi mdłościami

Tylko kiciusia muszę pochwalić, uwielbiam koty, jestem straszna kociara, zawsze na mnie mówili "kocia mama" i wróżyli karierę stukniętej starej panny z chmarą kotów w domu

Dzięki,ja do kota przekonałam się dopiero jakieś 3 lata temu,bo tak to zawsze psiaki miałam.Ale że kot nie potrzebuje tyle uwagi,spacerów co pies to kupiłam sobie mojego sierściucha.
Dobra,rozpisałam się trochę

ale lekko mi ulżyło,więc teraz idę coś sobie na śniadanie zrobić
