

i wracam tam we wtorek. może wtedy coś wywołają.
skurcze max miałam na 50%, tętno małego w porządeczku. na usg wyszło, że Tobi ma 3600g więc tragedii nie ma. posiedziałam od 8-15:30 w szpitalu i nic nie załatwione

kochana, ja już tak mam chyba od dwóch czy trzech tygodni. widzę, jak się kwietniówki rozpakowują pokolei a ja cholera, która miała termin na sam początek miesiąca jeszcze pod koniec kwietnia się kulam. przecież niedługo to ja 10.miesięcy przechodzę z tym wielkim brzuchem.Trzymaj się jakoś. Ta końcówka, paradoksalnie kilka dni, jest cięższe niż cała ciąża (psychicznie i fizycznie).
Ja rodziłam w terminie, ale na kilka dni przed zawsze nie opuszczało mnie jakieś takie abstrakcyjne myślenie, że chyba u mnie ciąża nigdy się nie skończy, tak jakbym miała zostać z brzuchem na zawsze. Też to masz?
Wróć do „Ciąża, czyli nasze 9 miesięcy”
Użytkownicy przeglądający to forum: Ahrefs [Bot], Google Adsense [Bot], Majestic-12 [Bot] i 1 gość