no tak siedzę w domu.Zuzia już chodzi do szkoły,Gabrysia do przedszkola na 3 godziny.Od września już zacznie szkołę.
Ja mam świadczenia na Zuzię jako dziecko niepełnosprawne,bo ona ma między innymi epilepsję.Dostaję na nią pieniążki,za to że siedzę w domu i nie pracuję też troszkę płacą.A lata pracy normalnie się liczą.Puki nam się to należy nie idę do pracy,bo by mi to zabrali a nie opłaca sie.
Później nie wiem co będzie.Jak skończą się świadczenia ale możliwe że damy radę żebym dalej nie pracowała.No logiczne byłoby iść jak cywilizowany człowiek do pracy ale puki co ja nie znam języka za bardzo,prawie wcale więc ciężko byłoby coś znaleźć.
Chciałam iść do szkoły ale w ciąży nie ma szans tzn po porodzie już by szans nie było chodzić.
w UK wygląda to trochę inaczej niż w pl a raczej bardzo inaczej.Państwo tu pomaga jak się ma chore dzieci,w ogóle jak się ma dzieci...więc i życie jest inne.Może nie stać na wszystko ale nie trzeba się martwić o to co w polsce jest podstawą do zmartwień
[ Dodano: 2010-05-11, 16:06 ]
a czy się nudzę?Pewnie że tak.Brakuje nam rodziny,przyjaciół ,zwykłego polskiego jedzenia,zajęć,zabaw...to jest właśnie cena jaką płacimy za to,że nie mamy zmartwień.Ta cena wbrew pozorom jest wielka,różne kryzysy mieliśmy.tysiące razy wracać chcieliśmy.Bardzo nam brak zwykłego ludzkiego kontaktu
Mamy niewielu znajomych.Ciężko tu o dobre znajomości z polakami,niestety na obczyźnie polak polakowi wilkiem,to na prawdę prawdziwy cytat.Nie mówię,że wszyscy ale w sumie lepiej dać sobie siana