dorotaczekolada
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 6769
Rejestracja: 11 mar 2007, 10:39

agresja

25 maja 2010, 21:37

doradzcie...jak przekonac meza zeby poddal sie leczeniu psychologicznemu? ma zwichrowanych rodzicow,popaprane dziecinstwo i ogolnie nasza sytuacja nie jest rozowa. bywaj trudne chwile. bardzo trudne. nie chce go stracic ale nie umiem sobie sama z tym poradzic. nie chce cierpiec,nie chce zeby cierpialy dzieci. nie chce stracic meza bo tak naprawde jest dobrym facetem i bardzo go kocham. ale mam dosyc zycia w stresie,strachu,nerwach i krzyku. nie mam sily juz plakac i pocieszac dzieci...
powiedzcie co robic..jak to ratowac?

NowaSejana
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 5095
Rejestracja: 05 sty 2010, 14:03

26 maja 2010, 16:49

dorotaczekolada, chyba nic innego Cie nie poradze jak spokojna, szczera rozmowe z mezem.
No i Dorotko duuuzzzzoooo cierpliwosci dla Ciebie.

dorotaczekolada
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 6769
Rejestracja: 11 mar 2007, 10:39

26 maja 2010, 19:01

NowaSejana, rozmowy juz nic nie daja...obiecuje poprawe a potem znow to samo...

Magdalena_82
Wodzu
Wodzu
Posty: 11437
Rejestracja: 07 mar 2007, 13:16

27 maja 2010, 15:14

Niewiem , może powinnać postawić sprawę jasno, albo idzie na terapię albo odchodzisz...
wiem że tak naprawdę nie chcesz odejść...ale czasem taka ostateczność jest "dobrym" wyjściem...może to go przekona.

[ Dodano: 2010-05-27, 15:42 ]
dorotaczekolada, jeżeli oboje chcecie o to walczyć to sie uda!
Trzymam kciuki &&&

mal
Wodzu
Wodzu
Posty: 17507
Rejestracja: 06 mar 2007, 13:33

28 maja 2010, 18:53

dorotaczekolada, moze rozmowa z psychologiem ?a przynajmniej nakieruje ciebie :ico_noniewiem: bo na pewno skoro on nie chce to ty chocbys sie wsciekla to nic nie zrobisz .....

dorotaczekolada
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 6769
Rejestracja: 11 mar 2007, 10:39

28 maja 2010, 19:21

mal, chcialabym ale nie wiem gdzie mam isc.. do przychodni? ci psycholodzy na nfz to matoly,wiem bo sama kiedys chodzilam.a na jakies prywatne wizyty to mnie nie stac...

Adra
Niemowlak forumowy
Niemowlak forumowy
Posty: 61
Rejestracja: 09 lis 2010, 13:33

22 lis 2010, 16:21

proponuje pojsc do psychologa najpierw Tobie,moze on cos doradzi snsownego,jak przekonac meza do terapii,ale z doswiadczenia wiem,ze albo postawi sie sprawe na ostrzu noza,ale nic z tego nie wyjdzie...obiecanki ze strony meza to tylko zludna nadzieja. Powodzenia i pozdrawiam

moni26
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 5989
Rejestracja: 09 mar 2007, 11:55

23 lis 2010, 18:10

A czy on zdaje sobie sprawę ze swojego zachowania? Czy tylko wie to co ty mu powiesz? Jeżeli on sam nie będzie widział problemu i że jeżeli nie zrozumie że potrzebna jest pomoc to ty sama niestety nic nie zdziałasz. Nawet jak poradzisz się psychologa to sądzę że i tak nie wiele ci to pomoże, bo mąż i tak cię nie wysłucha. Będzie cię uważał za swojego wroga.

Jeżeli faktycznie chcesz zwrócić się do specjalisty to chyba będzie lepiej jak na tą wizytę pójdziecie wspólnie.

Długa droga przed tobą ale mam nadzieję że się Wam uda

Awatar użytkownika
Maritta
Jestem mózgiem tego forum!
Jestem mózgiem tego forum!
Posty: 1817
Rejestracja: 07 mar 2007, 21:44

16 lut 2011, 12:17

A u nas to ja jestem nerwowa, porywcza, ognień i dym... pracuję nad sobą, staram sie i czasem długo mi sie udaje, ale czasem po prostu budzę się zła i nic nie pomaga, na koniec płaczę jaka to zła nie jestem, czuję się oczyszczona i do następnego razu... Psychopatyczne to trochę... Kiedyś rozmawiałam o tym z takim psychologiem (księdzem) i on powiedział mi, że niektórzy ludzie tak mają, św. Hieronim potrafił w liście wypisać do kogoś 5 stron przekleństw i gróźb, po czym żałował i bił się kamieniem w pierś jako pokutę :-) Może odbiegłam od tematu, bo piszę o sobie - wiem kiedy zachodzi mnei złość, wiem co ją nakręca staram sie unikać sytuacji podobnych...
Jeśli chodzi o Ciebie i męża, jakie są przyczyny jego złości, frustracji...? Jeśli działać to owszem razem...
Niestety powiem Ci jedną rzecz, niektórzy są spokojni inni porywczy każdy w jakiś sposób nad sobą pracuje... Jedyna metoda na zmianę, ja czytam dużo książek, felietonów, porad, póki potrafię opanować się w trakcie złości i zdusić ją to nie korzystam z pomocy specjalistów...
Trzeba razem chcieć ;-)
A i gdybym usłyszała od męża albo zrobie to albo tamto - to z moim temperamentem nie patrząc na skutki (niestety tak jest kiedy złość zalewa) spakowałabym manatki i wyprowadziłą się z dziećmi, bo w moim myśleniu na dobre i na złe a nie jak nie to dowidzenia :-/ Wolę by przy mnie był i zachęcał byśmy wspólnie popracowali, że zawsze ze mną będzie, że damy radę etc.

Powodzenia...

Wróć do „Ogólnie o zdrowiu”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość