Martalka, normalnie jestem pod wielkim wrażeniem Twojego posta... Byłabym skora nawet do określenia go mianem "pomocnego posta".... Jestem pod wrażeniem psychologicznego podejścia do sprawy macierzyństwa, ale z drugiej strony nie dziwię się że akurat Ty to wszystko tak świetnie określiłaś, w końcu już po raz trzeci zostałaś mamusią i troszkę na temat chwiejności nastrojów możesz powiedzieć...
Ja ze swojej strony ziękuję ci za tego posta, za ten cytat, poprostu mega wzruszający i mega prawdziwy.... I chyba na chwilę obecną nie jestem w stanie nic więcej napisać.....
Ale powiem tylko że po przeczytaniu tego spojrzałam dzisiaj na moją małą marudkę z o wiele większym uczuciem, z wielką miłością, poczułam że on i ja jesteśmy narazie jednością, jedno uzależnione od drugiego... Zreszta tak samo z Karolkiem... Bycie mam,wogóle bycie rodzicem to dla mnie największa szkoła życia.... Nic nigdy mnie więcej nie nauczyło niż macierzyństwo,warto to przeżyć pomimo tylu łez wylanych razem z maluszkiem, nocy zarwanych przez kolki, braku odpoczynku kiedy się chce odpocząć....
Podsumowując - jestem szczęśliwa że jestem mamusią
Ide wymienić mamę w bujaniu wózkiem bo pierdółka coś czujna jest dzisiaj

Aaaaaaaa. nie pochwaliłam się że wczoraj pierwszy raz Krzyś "odezwał się" do nas i w głos się śmiał

cudowne wrażenie
