slooowgirl,
za dwa miesiące Krzysia
Samanta,
za miesiąc Laurki
Ja dziś miałam bardzo ciężką noc i dzień... Wstałam na karmienie ok 2 w nocy i zauważyłam, że boli mnie jedna pierś w jednym miejscu. Była dość miękka, pomyślałam więc, że jak Synuś wyciągnie mleczko to przejdzie. Ale się myliłam, ból pozostał i do tego doszła gorączka. Rano Mąż musiał na chwilę pojechać do pracy, wcześniej kupił mi apap, no i zostaliśmy z głodnym Nikosiem i gorączką 38,6, więc nie mogłam karmić. Oj jak się umęczyliśmy... Po jakimś czasie gorączka nieco spadła, więc nakarmiłam Małego. Zadzwoniłam przed 8 rano do mojej położnej, która stwierdziła, że to pewnie zapalenie piersi i muszę jechać do mojego lekarza. Pojechaliśmy więc, targając tam również Nikosia (moi rodzice wyjechali na wakacje) i mój lekarz stwierdził, że to na pewno nie jest zapalenie piersi tylko maleńki zastój się zaczął robić i powinna do mnie przyjechać moja położna rozmasować to i odciągnąć. No ale skoro już przyjechałam, zbadał mnie i obejrzał cycochy. Przepisał antybiotyk, kazał się obserwować, badać temp. , masować pierś i często Małego przystawiać.
Pojechaliśmy po drodze do domu do szpitala do położnej. Obejrzała mnie i dwóch lekarzy i stwierdzili, że nie ma tu co rozmasować, zastoju nie ma, zapalenia też nie, no może delikatny stan zapalny w tym bolącym miejscu i antybiotyk na pewno pomoże. Gdyby coś się działo, czy powiększało to mam jechać do szpitala i lekarz na dyżurze mi pomoże (pewnie drugi antybiotyk). W każdym razie ciężko w jednym miejscu dowiedzieć się co dolega...No cóż, wzięłam antybiotyk, gorączka spadła (prawie), karmię częściej Małego no i mam nadzieję, że na tym antybiotyku się skończy. Trochę mnie pocieszyli
Ech jak nie urok...