Hey, my też już się meldujemy.
Serdeczne życzenie dla Amelki.
Mój skarb także miał urodziny 26 sierpnia. Dzięki Pruedence za pamięć. Ale imprezkę z powodu wakacji przenosimy dopiero na tę sobotę. Robimy u teściów.
U nas dni adaptacyjne trwały tydzień i mam mieszane uczucia co do ich sensu. Kierowniczka żłobka powtarzała, ze należy z dzieckiem rozmawiać i przyprowadzać od razu na okres, jaki ma spędzać w żłobku, by oszczędzić podwójnego stresu. Po dniach adaptacyjnych w przedszkolu się z nią zgadzam całkowicie. Niepotrzebne robienie z dziecka głupiego. Z Amelką z dnia na dzień było gorzej. W końcu w ostatni nie ruszała się beze mnie po przedszkolu. A początek był świetny. Ale pewnie kwestia podejścia. My zaczynamy przedszkole od środy. Z czego się bardzo cieszę, bo pracy od groma, a moje dziecko mi tylko przeszkadza i najgorsze, że wszędzie muszę ją zabierać.
Co do moich planów z bycia nauczycielem - tradycyjnie nici. Z żadnej szkoły we Wrocławiu i okolicznych wiosek się nikt nie odezwał. Przyczyna- niż demograficzny, oraz doktorat, bo jak mi jedna pani wyjaśniła, musieliby mi dać od razu mianowanego, a przecież ja nie mam doświadczenia i jeśli się nie sprawdzę, to obejmuje mnie od razu karta nauczyciela i problem ze zwolnieniem, ale tylko w wypadku, kiedy się nie sprawdzę. Ech- szkoda gadać. Ale i tam wiem, że to tylko kwestia czasu, kiedy będę pracować tak jak chcę. Na razie jeszcze firma pochłania mnie strasznie.
Anitko, nie przejmuj się tak. Doszłaś do 3. etapu, przecież to naprawdę duży sukces. A jeśli się na Tobie nie poznali, to ich strata. Jesteś wartościową osobą i nie masz sobie nic zarzucać. A co do palenia, to trzymam kciuki. Dasz radę.
Pruedence zazdroszczę SPA. Super sprawa. Z nianią się ułoży. A co najważniejsze- duża zmiana- powrót do pracy. Zobaczysz, jak szybko wszystko poukładasz.
Sylwia, toście trafili na pogodę. Nam ten tydzień wiało, a jak nie wiało, to padało. Za to grzybów nazbierałam tyle, że hoho. Mam 4 l suszonych i 8 worków mrożonych. Codziennie spacerowaliśmy po lesie. Amelka się nauczyła zbierać grzybki i za każdego dobrego dostawała cukierka. Efekt- przynosiła oprócz dobrych także goryczaki i woła o cukierka. Mówimy, że te nie, a ona- ale ma siateczkę. I trzeba było dać nagrodę za grzyba i po cichutku wyrzucać.
Imprezka urodzinowa (moja i M) udała się wyśmienicie. co prawda koszty przerósł mój limit, ale było świetnie. Wszyscy super się bawili, osobna salka to świetny pomysł. Prezenty cieszyły jak nic. Najśmieszniejszy- srebrna drapaczka do jajek od mojego brata dla mojego M. Pozostałe to wszystkie pode mnie: komplety pościeli, książki kucharskie z opisem kultury i cywilizacji dalekiego wschodu, zestaw serwet i podkładek i mogłabym naprawdę wymieniać i wymieniać. Było naprawdę świetnie i od razu człowiek lepiej się czuje.