No krzywdy się nie wyrządza - co najwyżej z bólem serca chyba bym ten plaster odklejała od tak delikatnej skórki, no włosy przecież są. Chociaż chyba większa krzywda (psychiczna) dla dziecka się dzieje później, gdzy wstydzi się odstająych uszu. Dlatego przemyslam tę kwestię. Zauważyłam, że Davisiowi jedno uszko troszeńkę odstaje - nie jest jakoś zauważalne, ale w porównaniu do drugiego troche jest. Jest to zapewne powodzem innego problemu - upodobał sobie prawą stronę i za nic niech kłaść głowy na lewej

Już nie wiem co mam robić

Boje się o szyjkę. Jak go ululam na sobie na niechcianą stone to cały czas musze trzymać żeby nie odwrócił bo non stop czyni próby, a jak tylko ułożę śpiącego do łóżeczka to natychmiast przekręca na stone lubianą. Ponowne przekręcenie z mojej strony grozi rozbudzeniem się i tak w kółko. Kiedy czuwa to staram sie zabawiać go na niechcianą stonę zabawkami, ale co najwyżej przesuwa wzrok, a nie głowę
A co do uszu, to własnie chyba zakupię opaskę (pewnie jakąś różową z kokardką

, bo to sa raczej dziewczece gadzety), bo w czapeczce on kategorycznie nie chce być. Z wielką łaską daje ją sobie założyć na spacer. No a w domu i tak non stop się wierci i wiązana by go uwierała w szyjkę, a nie wiązana i tak sie z uszu ciągle zsuwa. Trudno więc - zakładamy na próbę opaskę z kokardką

- muszę poszukać, a jeśli się nie sprawdzi a problem będzie się nasilał, to zastanowię się nad plastrami - lepsze chyba to niż ingerencja chirurgiczna w późniejszym wieku. A propos - czytałam gdzieś ostatnio, że taki zabieg to obecnie jeden z najcześciej sponsorowanych dzieciom prezentów komunijnych.