U nas było ustalone, że pierwszemu dziecku ja wybieram imię, a drugiemu mąż. Najpierw urodził się synek, a mi się zawsze podobało imię Mikołaj i ta piękna legenda o św. Mikołaju.. po prostu mnie urzekła (nie żadna bajka o panu z siwą brodą z Laponii), więc mały dostał Mikołaj Leszek (drugie po moim tacie). Kolejna była dziewczynka, więc mąż uparł się na Gallę (jest fanatykiem starożytnego Rzymu, a była kiedyś taka cesarzowa Aelia Galla Placydia...). Przez całą ciążę (od początku czułam, że to będzie dziewczynka) musiałam się przyzwyczajać do tego imienia, ale teraz bardzo mi się podoba

Na małą mówimy zdrobniale Lusia. W USC ma Galla Elżbieta (drugie po mamie męża), a na dzień rejestracji była jedyną Gallą w Polsce
