Ja się witam po 2 dniach. Wczoraj kompletnie mi czasu zbrakło na kompa.
Sąsiadka poradziła sobie świetnie z dziećmi. Mati to wracać nie chciał. Milcia ładnie jej zjadła mleczko i usnęła. Potem zakupy, obiad, spacer, zabawa i tak dzień zleciał.
Dziś byłam 40 km od nas u dentysty na mikroskopie. Oczywiście całą rodziną bo ja drogi nie znam. Przeleżałam ok 2 godzin na fotelu. Wkładali mi z 30 igieł do kanałów, robili 2 zdjęcia rtg z igłami w kanałach i bez. Niestety nie udało się udrożnić kanału. Na szczęście nie nie zapłaciłam bo w międzyczasie się okazało, że jako pomoc dentystyczna to jest tam moja ciocia
jestem ponoć wyjątkowym przypadkiem z tym zębem. Teraz będą się radzić specjalisty z doświadczeniem i w poniedziałek dostanę odpowiedź, czy zęba się da uratować, czy wyrywamy.
Potem już obiadu nie robiliśmy. Mati wymiotował po drodze. Bolał go brzuch. Co chwila stawaliśmy. Zrobiłam tylko dużego omleta biszkoptowego i się najedliśmy.
Potem zrobiłam torcik na jutro. Wyszedł ładny. Ciekawe jak będzie smakował.
Także jutro kobitki nie zajrzę, bo mam robotę i gości potem. No może wieczorkiem się uda. Zobaczymy.
Także już dziś stawiam
na moje 28 wiosenek
Isia a to obiady masz od mamy czy jak?
Ojej dziwna ta Twoja mama w stosunku do Ciebie jeśli chodzi o ten brak zainteresowania.
Sabcia to ciężka ta praca będzie. Szacuj jeśli dasz radę!!
Dobra jest ta Twoja Niki.
Jeny jaka padnięta jestem. Usiadłam do wypisywania dzienników, ale nie mam siły. W środę rada i trza wszystkie papierzyska oddać. Narobiłam się w chacie. Do tego mała marudna, bo w nocy dostała kataru. Biedna zjeść nie mogła. Zakrapiałam noska, odciągałam to histeria trwała godzinę. Na szczęście w ciągu dnia ładnie jej ściekały gilki.
No uciekam na razie.