I znowu ja z prośbą o info...
Jak się nie dzieje to się nie dzieje...
W maju Martynka zaczęła kaszleć, poszłyśmy do lekarza i dostała antybiotyk. Pierwszy raz w życiu bo do tej pory nie chorowała, a że nie było naszego pediatry poszłyśmy do innego.
Po tygodniu nic się nie poprawiło, kaszel suchy trudny do oderwania, najgorzej było zaraz po zaśnięciu i nad ranem, w ciągu dnia praktycznie nic - poszłyśmy do kontroli znowu przepisała nam antybiotyki ja już ich nie podałam, poczekałam na naszego pediatrę. Poszłam na wizytę a on mówi że jest ok, a kaszel alergiczny i antybiotyk był nie potrzebny. Przeczekaliśmy maj, kaszel nadal był, później zaczął ustawać ale i tak się pojawiał. Zrobiłam badania, wyszły dobrze, badania na pasożyty też ok, nawet wymaz z gardła też ok... Zrobiłam też na poziom alergenów i wyszło nam:
IgE całkowite: 60.47 IU/ml z tego co jest na wyniku to norma jest <60
W lipcu pojechaliśmy nad morze, kaszel znikł... w sierpniu byliśmy również w górach kaszel również się nie pojawił.
I teraz po trzech dniach w przedszkolu pojawił się katar,myślałam że złapała coś od dzieci ale po 4 dniach znowu pojawił się kaszel tak jaki w maju był. Wizyta u pediatry, wybadał ja na wszystkie strony i mówi że ok.... że jest zdrowa...
Mi już ręce opadają, mam skierowanie do alergologa ale co z tego jak dopiero teraz mam iść się pytać czy ją przyjmą w tym roku
Nie wiem co robić... zdecydowaliśmy się iść prywatnie do innego pediatry, do naszego mam zaufanie ale tu chodzi o dziecko
Co wy byście zrobiły na moim miejscu... bo ja już z głupiałam... pewnie jeszcze bardziej zgłupieje jak wrócę z wizyty od tego drugiego...