rosołek sie gotuje w chałupce ogarnięte.
zasiadam do kawy.
po krótce: wczoraj wyszedł i wrócił i był mój ojciec który wyszedł i zostaliśmy sami. zaczął na mnie wrzeszczeć i walić drzwiami. ja zachowałam spokój co go jeszcze bardziej wkurzało. upierałam się przy swoim. powiedział pare słów za dużo. ( że niby sobie znalazłam jakiegoś pocieszyciela w internecie itp ha. ha.)
wyszedł trzaskając drzwiami. głośno był.
ja usiadłam i się popłakałam. nie mogłam się opanować. wrócili moim rodzice. ojciec tylko powiedział: czułem że on coś odpier**li. mama pytając się co znów się stało odpowiedziałam to co zawsze. wzieli i się zabrali.
pojechali tam dlatego że on swojej matce nic nie mówi. ona wie że jest źle ale myśli ze to wszystko moja wina. dlatego rodzice pojechali żeby uświadomić ją jak wychowała synka..
wieczorem odbył sobie jeszcze rozmowę z moją mamą. przemyślał i chyba coś do niego dotarlo... czy dotarło okaże się w praniu.
a do gina to popołudniu dopiero ok 19.