moni26
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 5989
Rejestracja: 09 mar 2007, 11:55

13 sty 2011, 10:37

Agnieszka26 a ja z ciekawości zapytam o coś innego :-) wiem że dopiero kilkanaście dni minęło od porodu, ale.... czy planujesz kolejne dziecko.

elibell
4000 - letni staruszek
Posty: 4833
Rejestracja: 12 sty 2011, 23:45

13 sty 2011, 15:10

doczytam was później w tym temacie a mój opis jest taki -
U mnie hmmm z 1 czerwca odeszłam z pracy nie miałam sił już łazić, sama praca mi nie przeszkadzała ale dojazdy były strasznie męczące. Termin mieliśmy na 30 czerwca, więc miesiac jeszcze czekania i nudzenia się w domu bo spacer był dla mnie mega wyczynem, małą długo już ułożona głową w dół była (eh nie wiedziałam, że mała czy mały) i uciskała na pęcherz tak, że spacer to tylko w okolicach domu i po parku by usiąść na ławce:):):):)
w 38 tyg miałam wizytę z położną i powiedziałam jej, że czasem mam mokrawą bieliznę i jakiś żel mi idzie (czyli czop powoli się wydostawał) zadzwoniła do szpitala, że się dziś stawię by zbadać czy to wody czy też nie, ze strachem pojechaliśmy do szpitala, tam pytanie, czy wyrażam zgodę na badanie ginekologiczne za pomocą wziernika, mąż siadł przed salą a położna, nie nie pana też zapraszam, co żona sama ma siedzieć heheh:) Pobrała próbki i wytłumaczyła, że jeżeli to wody to na następny dzień rano powinnam się stawić do szpitala i podłączą mi kroplówe i będą wywoływać poród oczywiście wszystko za moją zgodą, ja w panikę już wyłam oczywiście bo przerażona samym faktem porodu od dawna a co dopiero wywoływaniem. Ale okazało się, że jest ok i kolejna wiztyta z poozna za tydz, zawsze we wtorki miałam czyli w dniu kiedy wchodziłam w kolejny tydz. ciąży:)
Z siostrą się śmiałyśmy, że może urodzę 21 na jej i mojej matki imieniny, że im zrobi dzidzia prezent...
...muszę dodać, że panicznie bałam się porodu, czytałam za wiele na ten temat zwłaszcza, kleszcze, nieodchodzące wody, ból i wielogodzinny poród...
21 o 6 rano obudziło mnie małe pobolewanie w dole brzucha jak na miesiaczke i już nie spałam, czop nadal wyłaził co chwilę, ale cały dzień było spoko,a wieczorem zaczeło się mocniej więc liczyłam co ile, takie kucia dziwne, coraz silniejsze z każdą chwilą, mąż w pracy i na telefonie wisieliśmy czy coś więcej się dzieje, wrócił z pracy i siedzieliśmy liczyliśmy co ile skurcze i co 12 w nocy skórcze co 3 min, dzwonimy do szpitala, powiedzieli, że zjeść paracetamol ileś tam na goidz i jak skórcze będą co 2 min bądź odejdą wody zadzwonić i przyjechać, chyba że się obawiam czegoś to tak samo, więc po 1 skórcze regularne strane i do szpitala, tam pani przebadała zero rozwarcia, ożesz w morde jak to, co ja całą ciąże na nogach, praca po 12 h, sprzatania itp itd, a tu nie ma rozwarcia, nie odeszły wody, kur.... i do domu, mąż położył się na dole by pospać ja na górze całą noc gryzłam poduszkę i ryczałam i zwijałam się z bólu, szkoda było mi go budzić:) niech choć on się wyśpi, wstaliśmy nie wiem o której, jeszcze próbowąłam kąpieli , masaże, zwijanie się przy poręczy, eh strasznie bolało, jak sobie przypomne to myślałam, ze to się nigdy nie skończy i gdziś około 12 w południe znów skórcze mega wielkie co minute to telefon że jedziemy i do szpitala, a tam co??? 3 cm. rozwarcia skórcze nieregularne co 5 min bądź 10, no żesz w morde dzidzi bawisz się nie ładnie z nami, powiedzieli, że mamy wybór albo do domu jeszcze albo dadzą nam odzielną salke i możemy czekać, ja że chce do domu (w nocy jak byliśmy i słyszałam krzyczące kobiety, a w głowie rzeźnie widziałam) wyszliśmy z porodówki i doszłam tylko do poczekalni skórcz za skórczem nawet nie miałam siły iść, na porodówke mąż mnie dociągnoł, a tu zmiana personelu i kobieta do pokoju, ktg, tlen rozweselający (tak miałam w planie porodu) pobadali powiedzieli, że to niestety potrwa bo małe rozwarcie i dla mnie załamka na maksa,wody nie odchodza a napier.... jak cholera, tlen pomagał jakiś czas, fazka niezła hehehehe, szkoda, że mąż nie spróbował byłoby zabawniej hehe, przynosili mi jedzonko jeszcze, picie co chwilę, miła obsługa, była studentka bo się zgodziłam oczywiście, co chwilę badanie ile rozwarcia o 15 usłyszałam, że najszybciej coś zacznie się o 2 w nocy, no nie idę do domu nie wyrobie i zegarek na przeciwko mnie, wskazówki stały w miejscu nie wiedziałam jak lezeć jak chodzić i co w ogóle robić, gaz już przestał działać nie dawał tego efektu a bóle coraz silniejsze, skala na ktg grrrr papieru brakło hehe, poprosiliśmy o zastrzyk ogłupiający to sekundy między skórczami miałam odpływ, taka byłam zmęczona już ponad 24 bez snu, o 18 przebili mi wody, podłączyli cewnik, samo przebicie masakra, a pamietam w ogóle jak powiedziałam do męża, ze muszę krzyczeć i podskakiwałam na łóżku i krzyczałam i co i nawet czułam wtedy ulgę, bóle miałam krzyżowe więc nie wiedziałam jak leżeć. w pewnym momencie słysze, że dzidzi owinięte pępowiną i mi ją odwijali, była doktor kilka min. i dalej jazda, co gorsza nie wolno było mi przeć a ja miałam parte juz od 15, apowstrzymywanie partych było gorsze niż sam ból. W końcu ból był tak wielki że poprosiliśmy o zastrzyk w kręgosłup, anastazjolog wszystko wytłumaczyła, a mąż powiedział, że wszystko znosi ale nie może patrzeć jak dłubią mi w kręgosłupie i wyszedł a ze mną studentka, ona mnie za ramiona ja ją i idzie ból tak ją ściskałam z całych sił a kobieta mi zastrzyk w tym momencie robiła powiedziała, ze nie wolno za żadną cenę mi się poruszyć, studentka na pewno miała pamiatke w postaci siniaków na rękach (ciekawe czy nie zmieniła dziedziny medycyny:)) i ulga czułam w końcu ulge, mrowienie w kręgosłupie, przyjemny chłód, eszcze badanie czy czuję coś w ogóle czy zastrzyk nie zaszkodził, było ok, poiwiedzieli to teraz spokojnie czekamy do 2 w nocy była gdzieś 21. a ja nagle czuję bóle, jak to o co iega przeciez widzę,jak zoo mi spływa, mówię mężowi on do położnej ona dzwoni po anastazjolog, ta nie wierzy, nie możliwe a tu się mała rureczka odczepiła i nic mi w kręgosłup nie szło, i dostałam w 2 minuty dawkę co powinna w godzinę zejśc i co i zdrętwiała mi noga a miałam rodzic na kucaka oparta o oparcie łóżka. I czekamy dalej ja ile mogłam tyle się zdrzemnełam I o 1 mówią, że trzeba już rodzić, rozwarcie jest ok, zaczynamy, a ja nic nie czuję, położna mówiła mi kiedy idzie skórcz to ja dawaj pre ile wlezie, idzie idzie idzie i niema i tak kilka razy aż stwierdzili, że bez pomocy doktor nam się to nie uda...
... zapomniałam dodać, że dotykałam główki mego dziecka jak było jeszcze we mnie, mąż nie chciał heh:):):)
... zleciała się banda nagle, raz dwa, łóżko rozłożone nogi w górze i przyj, a doktor kapturek ciśnieniowy mi wcisneła (o to bolało strasznie i ciągnie z całych sił ( mąż opowiadłą, że jak widział, jej żyły na rękach jaką siłą ciągła, myślał, że dziecku głowe oderwą) a ja czuję jak to boli i się ciesze , ze miałam znieczulenie bo co by byo bez i wyszła, dali na piersi, poryczałam sie pytam co to kto to, doktor noge do góry i że córa, ona w tym czasie spojrzenie na mnie a mnie zamórowało, przestraszyło, nie wiem jak to opisać bo kilka tyg wczesnij śniło mi się, że dają mi dziewczynkę na ręcę dosłownie taka sama te same wielkie oczy, przeraziło mnie to, mąż mówi, ze pierwsze co to ją pocałowałam:)
wzieli do oczyszczenia i później dali mężowi, a mnie tam wiadomo co robili, 2 szwy tylko i to jak doktor powiedziała nie musi ale będzie lepiej wyglądać chyba mała rączką zachaczyła. O 1:27 23. czerwca 2009 roku przyszła na świat nasza mała istotka!!!
Po opożądzeniu mnie i umyciu wszyscy nagle znikneli z sali i powiedzieli, że to czas dla nas:)):):)A my nie wiedzieliśmy co teraz mamy robić, wiec ja dałam córci cycka:):):) I rozmawialiśmy sobie z mężem i patrzyliśmy na naszą małą Elizkę jak na cud !!! Chyba po 3 odwieźli i mnie i córkę na salę poporodową a mąż do domu się wyspać!!!
Mieliśmy aparta a le jak na złośc padła nam karta i jedynie kilka zdjęc mamy co komórką zrobione!!
Przeżycie niesamowite, dziękuję że w anglii rodziłam bo w owszem trwało by to krócej jak 40h ale porwałabym się pweno niesamowicie i szwów miaąłbym kilkanaście nie 2 malusie, nie mówiąc o personelu miłym pomocnym, i znieczuleniach darmowych.

lawinia
Częstowpadacz na plotki
Częstowpadacz na plotki
Posty: 139
Rejestracja: 03 lut 2010, 11:41

13 sty 2011, 15:58

jakie fajne opisy:) ja to nie za bardzo mam co opowiadać o drugiml, bo było cc, po kilku godzinach skurczów:( ehhh

Agnieszka26
Śmigam już bez trzymanki po forumku
Śmigam już bez trzymanki po forumku
Posty: 857
Rejestracja: 06 cze 2010, 10:56

14 sty 2011, 16:10

moni26, Niestety ale kolejnego dziecka miec nie mogę :ico_placzek: Mam jedno kolejne zaadoptuje :ico_oczko:

askra
Mistrzu dwa tysiace!
Mistrzu dwa tysiace!
Posty: 2648
Rejestracja: 22 paź 2010, 19:12

14 sty 2011, 16:38

Agnieszka26, adopcja to wspaniala sprawa!! popieram calkowicie!!

elibell
4000 - letni staruszek
Posty: 4833
Rejestracja: 12 sty 2011, 23:45

14 sty 2011, 17:09

ja także popieram i powiem, ze marzyłam o tym i może kiedyś mi się uda uszcześliwić jakieś dzieciątko, które odrzucili rodzice z takich czy innych przyczyn

Awatar użytkownika
madzens
Mistrzu dwa tysiace!
Mistrzu dwa tysiace!
Posty: 2206
Rejestracja: 09 lis 2009, 15:09

14 sty 2011, 23:37

No faktycznie lawina nie masz co opowidac-ehhh :ico_puknij:

Awatar użytkownika
silver34
Śmigam już bez trzymanki po forumku
Śmigam już bez trzymanki po forumku
Posty: 892
Rejestracja: 13 lip 2010, 20:29

15 sty 2011, 23:43

No faktycznie lawina nie masz co opowidac-ehhh
niech opowie, moze wersja sie zmienila :ico_oczko:

Ja nie bede opisywac, bo mialam cztery i kazdy inny, wiec ze duzo by tego bylo :-D

Małgorzatka
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 7230
Rejestracja: 08 mar 2007, 12:27

16 sty 2011, 00:17

Piękne opisy, GRATULUJĘ!

Awatar użytkownika
Alineczq
Trzy tysiące lat minęło...
Posty: 3407
Rejestracja: 07 mar 2007, 15:26

16 sty 2011, 16:44

Ja nie bede opisywac, bo mialam cztery i kazdy inny, wiec ze duzo by tego bylo :-D
i właśnie dlatego powinnaś opisać ;)

czekamy czekamy :)

Wróć do „Ciąża, czyli nasze 9 miesięcy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Ahrefs [Bot] i 1 gość