A wiec ja opisze porod
Zaczelo sie rano-nic sie niespodziewajac, a byl to dzien wedlug terminu. Poszlam robic sniadanko jeszcze miedzy czasie zadzwonil maz czy juz rodze bo mu nie chce siedziec w pracy-a ja ze smiechu mowie ze jeszcze nic. Po rozmowie poczulam jak mi cos chlupnelo

Ale nic robie dalej i drugi raz chlupnelo

Wtedy juz wiedzialam ze wody odeszly. Szybko za telefon dzwonie do meza a on mi nie chce wierzyc

Jak zaczelam plakac to juz wiedzial ze nie zartuje

Potem dzwonie do kumpeli, ktora jest polozna i pytam sie co mam robic? A ona kazala zrobic sobie lewatywe i pod prysznic. Wtedy mialam sprawdzic co ile skurcze mam i jak silne. Skurcze mialam co 10 min. i stweirdzilam ze juz czas jechac na porodowke. Tam mnie podlaczyli do ktg i sie okazalo ze mam slabiutkie skurcze

Wody plodowe laly sie strumieniami-jakie to bylo straszne uczucie

Kazala mi chodzic pod prysznic co chwile a ja czulam taki dyskomfort

A maz chodzil za mna i mopem wycieral wody

Potem sprawdzanie ile mam rozwarcia co bylo tak nie przyjemne

Ciagle za malo to kroplowka i po kroplowce zaczely sie mega skurcze

Ale rozwarcie jeszcze nie takie

Wtedy dostalam zastrzyk oxy czy jakos tak sie nazywalo

Po tym zastrzyku szybko zaczelam miec parcia. Wtedy juz sie zaczal porod po 4 parciu juz byl Jas

Porod ogolnie trwal 40 min. a przed 8 godz.

Ale jak dostalam Jasia to zapomnialam o bolu tylko poczulam ulge ze juz jest moj synus

Porod nie byl az taki tragiczny bo mialam bardzo dobra polozna i byl przy mnie maz i duzo mi pomogl

Nawet byl takie chwile ze smiac mi sie chcialo

Bo przy skurczach pewnym momencie moj maz sobie zasnal

Dziwilam sie jak on moze spac kiedy ja jecze
