08 lut 2011, 18:28
hej...
mam dosc Adama i calej jego rodziny, w szczegolnosci jego matki. krętaczka jedna, Adam jest tak uzalezniony od niej... wystarczy jedna z nia rozmowa i od razu przestawiony. mam tak dosc tej kobiety... ona zrujnuje nasz zwiazek. bo ja nie wytrzymam tego.gdyby nie bylo Oliwki (glupio brzmi) to bym dzisiaj sie pakowala i sie wyprowadzila.
w skrocie opowiem moze... adam do swojego ojca biologicznego nie dzwonil, on bylr aptem raz u wnuczki wiec zadzwonilam do jego zony i sptalam czy wpadliby do nas na obiad i do Malej. ona powiedziala ze nie chce robic klopotu z obiadem, ze przyjada na kawke a nie obiady jakies. ja naciskalam. ona ciagle zaprzeczla,ze zjedza w domu, itd., ze jestesmy mlodzi, mamy ciezka sytuacje i malenka jszcze i nie wymaga pelngo stolu. w dzien ich przyjazdu zadzwonilam (fakt, moze glupio... ale jego ojciec ma uczulenia na smazone i inne jakies rzeczy) i spytalam sie jej czy na ogorkowa adama tata nie ma uczulenia, czy moze zjesc. ona znow mowila zebym dala sobie spokoj, ze nic nie chca, ze zjedza w domu i mam przestac. wiec przyjechali podalam kawe herbatei ciasto...
no i co... Adam pojechal do apteki. ja zostalam z Mala. gadal z kims przez telefon... przyszedl tak wkurzony ze kipialo z niego. powiedzial "zapraszasz mojego ojca na obiad i dajesz mu herbate? jeb... jestes? ty pust...aku ! nie odzywaj sie do mnie bo Ci wy...ebie! Lepiej sie zamknij bo nie che ogladac twojego skrzywionego ry... jak Ci zaje..."
wolalam nic nie wyjasniac, bo Adam wtedy dostaje szalu i wolalam nie ryzykowac. siedzialam cicho przy dziecku...
a on stal nade mna i nad Mala i sie darl.
moze tu napomkne, ze Adam podnosi na mnie reke. Podniosl na mnie reke 4 razy.
zawsze powtarza ze zasluzylam sobie swoim zachowaniem na to zeby podniosl reke. przeprosil tylko za pierwszym razem...
musialam to napisac. moze rzeczywiscie zachowlama sie nie wporzadku... moze zasluzylam??
teraz jest awantura... on gdzies sobie pojechal...
mowie do niego, ze zanim wyjdzie chce isc zapalic. a on do mnie "masz tam w popielniczce kipy". zebym mogla zapalic to musi zamknac mnie na balkonie. dlatego musialam go o to spytac...
[ Dodano: 2011-02-08, 17:34 ]
albo rzeczywiscie jest ze mna cos nie tak...
wczoraj wieczorem tez bylo niemilo... pytam sie Adama, czy moze ma ochote zebym mu masaz plecow zrobila, on ze nie. ze zamiast tego moge mu kanapki zrobic... wiec zrobilam... poszlam sie kapac, potem przyszlam do niego i mowie, ze moze ma wtedy na cos innego ochote... on mowi ze nie, ze dzis nie. potem po raz trzeci pytam go czy moze jakis film obejrzymy...a on 'mala spi od 21, a ty teraz sie budzisz? (byla 23)". a ja "co w tym zlego?" , on "to ze zasniesz jak przy nastepnym..." , a ja "wybierzmy razem jakis film to nie zasne", on wtedy z takim oburzeniem i taka laska "no to co chcesz ogladaC", a ja mowie "moze och karol?" a on "ile kur... razy mam ci powtarzac ze nowych filmow nie ma na tej stronie!" no i sie zaczelo... w koncu wlaczyl jakis film, wybral sobie sam, zaczal mnie nudzic, wiec poszlam do siebie. nie odzywal sie do mnie w ogole, a jak bez slowa wstalam w kierunku sypialni to uslyszalam "co za idiotka", wrocilam sie po chwili i mowie "dlaczego mnie wyzywasz? co ja ci takiego robie?" a on "idz wypier... spac". ja siadam na lozku, ten mnie noga odtraca... "idz idz nie wkur... iaj mnie"
mam dosc. uwierzcie ze mam dosc.
on tylko mowi, no uzalaj sie nad soba. uzalaj.
moze rzeczywiscie jestem jakas chora psyczhicznie. moze to on ma racje i rzeczywiscie na to wszystko zasluzylam.