powiedz o wszystkim swojej mamie... ona napewno Cię wesprze!
powiem jej... u adama w rodzinei wszyscy wiedza jak cos zrobie nie tak, on wszystkie nasze brudy wyciaga na swiatlo dzienne. jego mamusia wie o kazdej naszej klotni. wiec czemu ja mam nie zwierzyc sie swojej mamie, kiedy po prostu potrzebuje pomocy i wsparcia...?
nie moge uwierzyc, z jakim gowniarzem se zwiazalam. zamiast skorzystac z pogody wspolnie to on sobie na motor idzie. i jeszcze bezczelnie wstaje wczesniej. a tak to spi, ma wszystko w d.
smieci pelne pod zlewem... w lodowce powoli pustki, msuze obiad zgotowac, kupic jakies wedliny... on ma doslownie na wszystko wywalone.
[ Dodano: 2011-02-09, 11:17 ]
idę z małym na spacer zaczerpnąc świeżego powietrza.
ja ide po 13...
[ Dodano: 2011-02-09, 11:40 ]
do tego mała od trzech dni mocno ulewa. pediatra stwierdzila ze to skaza. wprowadzam powoli bebilon pepti. i mam taka zawiesine jej podawac... ktora wyplula dzisiaj. wiec bede do mleka dodawac.
ladnie przybiera na wadze... wazy juz 5,6 kg. jest kochana... nie wiem jak mozna nie hcciec z Nią spedzac czasu.
na dobra sprawe adam gdyby chcial moglby spac juz ze mna w sypialni bo Mala ladnie noce przesypia. Ale najwidoczniej nie byl zainteresowany. teraz to ja bym nawet nie chciala.
Malej luszczy sie skorka, takie malutkie suche biale platy ma. na glowce, twarzy, szyji i karku... i to ponoc tez objaw skazy. smaruje taka mieszanka kremowa ktora przepisala pediatra. tak mi jej szkoda...
mam nadzieje ze po 12 nie bedzie ulewac to wyjde z nia na spacer zeby troszke wypoczela na swiezym powietrzu. myslalam ze pojedziemy gdzies w 3 na spacer... bo tu nie ma gdzie spaceowac. widac znow sie mylilam. raz wyszedl z nami na spacer.... i byl z nami doslownie 10 minut, bo zapomnial telefonu, a chcial zadzwonic do mechanika czy moze motor jest gotowy zeby mogl pojezdzic. poszedl do domu po telefon i powiedzial ze posprzata mieszkanie. wrocilam i co? bajzel tak jak byl tak byl...
nie mowie ze jestem idealna, bo kazdy moze popelnic jakas gafe. ale nie uwazam zebym zasluzyla na takie zycie.
jak czytam co napisalam, to sama sie sobie dziwie. wiem ze rodzice przyjma mnie i Oliwke z otwartymi ramionami. i beda mi pomagac tyle ile dadza rade. w szegolnosci mama, bo ojciec to troche chory... ledwo co chodzi przez te kolana. ale tam ktos pomoze mi z zakupami, czy pobedzie chwile z Mala, potowarzyszy mi przy spacerze. nie bede sama. bo tu czuje sie samotnie. wszystko robie ja. Adam do niej podszedl rano na chwile, cos tam pogadal, powachal pampersa (wiedzialam ze mam zmienic) i mowi do Malej "zaraz mama Cie przewinie" i poszedl sie szykowac.
stracilam jakiekolwiek checi do zycia. jestem tylko szczesliwa ze mam Oliwke, jest dla mnie calym swiatem. jak bedzie wieksza to juz w ogole... bede z nia spedzac tyle czasu ile bedzie mi dane, bede sie z nia bawic, uczyc nowych rzeczy, patrzec jak rosnie i sie rozwija. jak zacznie rozmawiac to juz w ogole bedzie super :) nie moge doczekac sie tych smiesznych pytan ktore zadaja Malenstwa :)
nie potrzebuje go do niczego. ani nie zaspokaja mnie seksualnie (dawno nie mialam orgazmu)-udawalam...
, ani nie jest dla mnie wsparciem, ani go juz nie kocham chyba. bo za co mam kochac? nie kocha sie za to ze ktos nie ma do kogos szacunku, nie wspiera, nie rozmawia, ubliza, wyzywa i podnosi reke...