11 lut 2011, 12:54
Cześć Kochane.
Na początku chciałąbym Wam podziekowac za wszystk. Znalazlam u Was wsparcie takie, jakiego chyban igdy w zyciu nie mialam.
Nadal tkwie w tym caly czas, chyba zbieram sily na to zeby zaczac nowe zycie... sama juz nie wiem. Jestem zalosna, powinnam od razu jak podniosl na mnie reke sie wyprowadzic i z nim skonczyc. Teraz tego zaluje, bo czym dluzej zwlekalam tym gorzej podjac ta decyzje. I to rzeczywiscie smutna prawda.
Mysle doslownie o wszystkim. Popelnilam mnostwo bledow w przeszlosci, godzilam sie na bardzo duzo. sama go do tego przyzwyczailam... wczoraj jak zwrocilam mu uwage, zeby sprzatnal swoje rzeczy ze stolu w kuchni bo nie mam jak talerza polozyc, i wzial wszystkie ciuchy z krzesla (sklep mozna bylo otworzyc), buty wszystkie mozliwe jakie ma na przedpokoju wystawione i w lazience jakies koszulki... to dostal takiego szalu ze tylko mnie utwierdzil w tym ze nie chce juz z nim byc, ze on sie juz nie zmieni. sam to wczoraj powiedzial "ze sie juz nie dogadamy". na przedpokoju lezaly moje dwie pary butow, to rzucil je do pokoju i krzyczal jak chory psychicznie "a to kur... co jest? czepiasz sie moich a twoje to co?" . strasznie sie darl. w ogole w to nie wierzylam... podniosl swoje telefony ze stolu i jak kladl je na parapet krzyczal "tu ci beda przeszkadzaC?" a ja "na stole przeciez nie przeszkadzaja, przestan", "zadaje ci kur... proste pytanie. beda czy nie". musielismy tez wczoraj pojechac na usg bioderek Malutkiej. siedzialam z nia z tylu. bylo napiecie w powietrzu... ale panowala bloga cisza. jak wychodzilismy juzz usg, nosidelko sie lekko zacielo i kocyk spadl, ten zaczal sie rzucac przy dziecku i przeklinac. powiedzialam zeby ie uspokoil. to dalej sie rzucal. staralam sie byc mila. nie chcialam i nie chce zeby Mala slyszala cokolwiek nawet jak jest taka malutka. to i tak nic nie dawalo, ze staralam sie byc potulna i grzeczna. jak stalismy przed samochodem i on mowi "wejdz peirwsza", a ja mowie "wloz ja pierwsza" (jestem leworeczna i tak mi wygodniej sie nia zajac w samochodzie jak mam jąpo swojej lewej), to ten zaczal szalec i drzec sie na ulicy. wsadzil Mala, i tak trzasnal drzwiami ze walnął w nosidełko Malej a ta aż podskoczyła. Za chwile jedzie i przeklina na jakichs kierowcow. Ciekawe co dzis sie wydarzy i ile zamierzma tka wytrzymywac. sama sie sobie dziwie.
znow absorbuje Was soba i swoimi problemami... jakbyscie mialy malo swoich...