16 lut 2011, 12:59
Martuuniu będzie dobrze. Teraz jeszcze okres taki paskudny, bo raz plucha raz mroźno. A Nelinka też dopiero zaczęła chodzić do przedszkola i jest podatna na wszelkiego rodzaju paskudy. Co do szarości za oknem, to u nas we Wrocławiu właśnie taka jest zima. Śnieg rzadko, ale za to plucha i szaro. Tak trochę śląpi i po angielsku.
Sylwia no rzeczywiście dziwna sytuacja. Nie mam pojęcia co Ci powiedzieć, co doradzić.
Aniu gratuluję decyzji o doktoracie. Nie ma co ukrywać, bo będzie bardzo ciężko, ale dasz radę. Będzie ciężko i trudno, zwłaszcza, że masz absorbującą pracę i dzieci, a zbieranie materiału, grupy kontrolne, badania i analiza materiału i badań jest bardzo, ale to bardzo pracochłonne i męczące. Wiem z doświadczenia, a ja miałam tylko pracę naukową i Amelkę. Nie mówię o pisaniu, bo samo pisanie to już pestka i przyjemność. Ale jesteś zorganizowana i dasz radę i na pewno będzie to owocować. Masz pracę, którą połączysz z badaniami, a to jest prawdziwa inwestycja długofalowa, bo się przełoży na konkrety. Zainwestujesz i w siebie i w finanse. Trzymam kciuki za Ciebie. Przyznam się też, że troszkę Ci zazdroszczę, ale pozytywnie. Chciałabym pracować tak, by móc wykorzystywać tę posiadaną wiedzę i nie zmieniać kwalifikacji. Wykorzystywać i doskonalić. Ale życie różne pisze scenariusze.
Moja Amelka po grudniowych choróbskach spokojnie. Chociaż w przedszkolu mało dzieci, bo ospa, bo przeziębienia itd. Od jakiegoś miesiąca nie bardzo puszczam jej bajki, bo bardzo przeżywa i płacze. Np. na Śnieżce z 1937, tak płakała, ze się zanosiła, bo Śnieżka spała. A potem płakała, bo książę ją pocałował i obudził. Nie bardzo wiedzieliśmy jak reagować. Tuliłam, a ona płacząc, przeżywała. Teraz chodzi mówi, że chce być Śnieżką.
Co do mojego taty, to wczoraj przyszły wyniki i się popłakałam z radości, bo nie jest to rak. Ma zmiany na krtani i gardle, ale nie są nowotworowe. Tak więc będą leczyć i co pół roku do kontroli. Bardzo dobrze, że będzie monitorowany. Zobaczymy teraz, co powie płucny, bo na razie ma jeszcze raz powtórzyć rezonans. Pruedence powiedz mi, czy w tym badaniu wyszłoby coś z płucami? Czy to jest powiązane?
A poza tym, to zdenerwowałam się u teściów w weekend i wróciliśmy szybciej do domu. Zachowałam się asertywnie i książkowo. Powiem, że jestem z siebie dumna. Na razie tam nie będę jeździć, bo myślę, że odpoczynek od nas, ode mnie, dobrze zrobi teściowej i pozwoli zastanowić się nad sobą. Nie będę pisać o całej sytuacji, bo nie chcę się nakręcać, bo i po co. Agresja i żal budzą tylko agresję i żale i koło się zamyka. A mnie szkoda na to czasu. Ale nieładnie się wobec mnie teściowa zachowała. Mój M też się nie popisał, bo jego reakcja była minimalna, o czym mu zresztą powiedziałam.
Skończyłam wykłady i szukam dodatkowej pracy. Tak by wyjść między ludzi. W przyszłym tygodniu szykuję cv do szkół, bo nie zrezygnowałam z pracy nauczyciela. A na razie powoli coś dodatkowego i takiego, gdzie mogę wykorzystać moją wiedzę i umiejętności.
U nas walentynki bez echa. Nie obchodziliśmy ich nigdy i jakoś tak nie mamy ochoty tego zmieniać. Tylko uderzyło mnie, że jeszcze kilka lat temu była dyskusja czy obchodzić. Teraz oczywistością jest obchodzenie. W końcu dlaczego nie, skoro jest to okazja, by dać w przyjemny sposób zarobić wszystkim.