hej ja na chwile.
wrocil wczoraj i przeprosil. dzisiaj byla z kolei 'awantura' z jego matka w roli glownej. krotko mowiac nie bedzize mowila nam (mnie i Adamowi) ze mamy zostawic placzace do lez dziecko i ze Adam przewrazliwiony. w ogole mnie wkurzyla bo weszlismy do niej a ona od razu wyrwala mi dziecko w nosidelku. rozebrala z wszystkiego od razu (!) i od razu wziela na rece do gory, potem do siebie, przy tym ona ma donosny glos, Mala spala i obudzila sie przed ich drzwiami, wystraszyla sie i zestresowala i tak wyla ze szok. tylko ja moglam ja uspokoic na rekach. i wielkie halo... ze my powinnismy dziecko zostawic jak placze a nie non stop do niej latac. ok zgodze sie, ale jak placze i lzy jej leca i krztusi sie placzem? co, mam sie goscic i pic kawke a moje dziecko ma cierpiec? glupia baba wystraszyla mi dziecko i wielce oburzona jak sie jej uwage zwrocilo. chcialam dac Malej wody troche i na rece uspokoic. to ona do mnie mowi 'daj mi ja ją uspokoje'. bardzo niechetnie dalam, bylo mi sie glupio odezwac. jak zobaczylam co ona robi i moje dziecko dalej placze, powiedzialam stanowczo ze ma mi ją oddać. wzielam i po chwili byl spokoj. i potem juz nikt do niej nie wszedl, kazdy mial wywalone oprocz mnie i Adama. wiec wkurzylismy sie i poszlismy. i teraz bedzie na 100% wielka afera u adama w rodzinie :)
zobaczymy co bedzie dalej ze mna i Adamem.
moja mama powiedziala ze jest ze mnie bardzo dumna jaką jestem mamą.
zmykam bo Mala sie obudzila, co jakis czas poplakuje bo jej sie koszmar u babci przypomina. i biedna poplakuje...
nigdy wiecej nie pozwole zeby tam pojechac z Mala. jak babcia chce przyjechac to niech sobie przyjedzie tu. u moich rodzicow jak dzis bylismy to jakos nie plakala. rozmawiala z moja mama, usmiechala sie. nikt nie stal nad nia i ja nie szarpal z rak do rak. a u drugiej? jak lalke ją potraktowali.
same newsy u mnie jak widzicie :)
Kocham Was dziewczyny :*