NowaSejana, kto wie, przecież to może się w jednej sekundzie zmienić, ja sobie wyobraź dzień przed porodem poszłam do mojego gina i on mi powiedział że nic się na poród nie zapowiada kompletnie, i ja sobie już plany porobiłam że na pewno przenoszę itp;)
kochana mi gin powiedzial po badaniu w poniedzialek, ze urodze w sobote... wiec juz sie cieszylam, ze moze jednak
wczoraj bylam na ktg, a on do mnie, ze napewno zobaczymy sie we wtorek i na porod przez weekend nie mam co liczyc
mam jednak nadzieje, ze sie nie przeterminujemy... wiem, wiem.. ile ciaz tyle roznych przypadkow.. ale najgorsze jest to czekanie
a ledwo cos sobie jekne pod nosem (wczoraj np kulo mnie w kroczu) to P. juz stoi na bacznosc i pyta, czy jedziemy
a potem mowi, ze nie mam go straszyc... ale ja go nie strasze, poprostu czasem trzeba sobie jeknac jak cos boli...
A jak tam Witus? grzecznie sypia w nocy?
ja juz dzisiaj zastrzeglam, ze jak bede dzwonila do P. i powiem, ze rodze to to napewno nie zart i to jedyna rzecz z ktorej napewno nie zazartuje, nie mam zamiaru urodzic w domu