hejka wieczorowo
elibell, Twoja Elizka to miała tak samo jak Wiki z tego co czytam... też zawsze wieczorem ją męczyła kolka, potrafiła płakać przeraźliwie 2-3 godz... MASAKRA, na samo wspomnienie mam dreszcze... ale na szczęście książkowo po "100 dniach" minęło

Biedna Elizka, oby jej przeszła ta biegunka

a ja nawet nie wiem ile trwało, miałam wrażenie, że wieczność i jak smoka nie miała od urodzenia tak pewnego dnia przy napadzie płaczu dałam i miałam ciszy troszkę, ale już się boję na samą myśl, ze drugie tez może mieć kolki. nikomu nie życzę.
a biegunkę ma jeszcze, ale dałam jej smektę i teraz na noc tez wypiła, ale bawiła się ładnie bez płaczu i marudzenia, bo w parku byłyśmy na placu zabaw więc chyba już brzucho nie boli, może znów na zęby to rozwolnienie, nawet zębów nie da porządnie umyć, bo ma czerwone dziąsełko.
mam nawilżacz powietrza - zakupiony jak Eliza kaszlała całe noce, ale to mały alergik i zdało egzamin zimową porą doskonale.
podgrzewacz - nie mam i nie kupuję, dałam rade bez, miałam termos z ciepłą wodą przygotowany i butelkę z zimną i już:)
laktator - ręczny mam TT, oj na 3 dobę jak dostałam kamieni zamiast piersi był zbawieniem wielkim, mała nie miała sił tyle pić, a laktator pomógł mi nie jednokrotnie, miałam nawały książkowe, ale już nie pamiętam w jakie dni one występują
sterylizator - też nie mam uważam za niepotrzebne, bo zawsze wrzątkiem zalewałam wszystko i już, albo mikrofala
i jeszcze mam inhalator - prezent od siostry, dobra sprawa przy katarku czy chorym gardełku, i u dzieci z alergią gdzie wiadome czesto występuje katar, ale też dostaliśmy dopiero niedawno i nawet jeszcze nie był używany, ale korzystałam u siostry jak mała zachorowała mi jak w PL byłyśmy, lubiła to widocznie ulgę przynosiło.
monitor oddechu, uważam za niepotrzebne, przynajmniej z mojego doświadczenia, bo nasłuchiwałam chcąc nie chcąc instynktownie, ale niańka jak najbardziej jak już maluszek u siebie w pokoju zamieszka, czy śpi w dzień w innym pokoju, zdawało egzamin:)
a co do kolek nie ma cudownego środka niestety, jeżeli dziecko ma je mieć to i tak będzie miało, wszystkie preparaty, masaże itp sposoby łagodzą tylko jej przechodzenie a nie powodują zanik, niestety. u nas były masaże, nawet chodziłam na naukę masowania, bo moje przedszkole organizuje takie kursy i powiem, że pomagały, i długo masowałam córcię, póki nie zaczęła się wiercić, ze już masaże nie były żadną przyjemnością ani dla mnie ani dla niej, ale czasem po dziś dzień masuję metodą z kursów:)
Ciasto upiekłam i trochę sobie podjadam

ale masz fajnie, ja jutro może kupię coś na sernik albo tiramisu na zimno:)
a w ogóle jakiś żarłok ze mnie się zrobił okrutny ja wciąż coś w buzi mam, masakra