To chyba tylko ta pępowina winna, bo duze dzieci łatwiej jednak rodzić w pozycjach wertykalnych... Raz, że główka dziecka nie idzie "pod górkę", dwa: nie trzeba aż tak przec, bo grawitacja pomaga, trzy: nie trzeba nacinać właściwie, bo główka idzie równomiernie kanałem rodnym, a nie napiera na krocze jak podczas leżenia (w sensie na tkanki lączące ujście pochwy w odbytem, bo na leżąco właśnie tam jest największy nacisk, napór główki).Myszka_, udanych zakupow![]()
- hehe,chyba nie bedzie tak zleJak tak dalej pojdzie to boje, sie ze moj chlop sobie pojdzie.. hehe![]()
- ja niestety naleze do tych nieszczesliwych kobiet,ktore maja duze dzieci i problemy przy porodzie,wiec pierwsze dziecko musialam na lezaco - mlody byl duzy i owiniety pepowina - nie dalo rady inaczej,a Zuzka utknela barkami,wiec na lezaco i wypychali mi ja,teraz beda miala CCproponujesz pozycję na plecach zamiast urodzenia dziecka w wodzie?![]()
Ja mam ten problme,ze nie mam skurczy tzn partych nie mam wogole i zawsze oxy mi daja![]()
- no to za zdrowie Kingozy i mezaWYPIJEMY SOBIE SLUBNEGO SZAMPANIKA PICCOLLO![]()
Obrazek
Zamawiam lampke brzoskwiniowego
A co do skurczy partych, to zastanawialam się dokładnie wczoraj jak to jest. Ja przy pierwszym porodzie nie miałam wcale, przynajmniej nie czułam. Ale podano mi jednak dolargan, i ja jego winię za nieodczuwanie skurczy, to mocny środek- jak morfina, więc możliwe (też mi syna wyciskali). W 2 i 3 porodzie skurcze parte miałam jak talala. Aż teraz niewyobrażalne jest, że mogłam przy 1 porodzie nie czuć. Tak jakby, przepraszam za porównanie.... kupa szła, a ja tego nie czuję

