Ja też podnoszę Milenę, ale staram się jak najmniej. Jeśli dziecku chodzi o to by być u mamusi, to można tę bliskośc zamienić, schodząc do dziecka do parteru- u nas to działa. Milena jest przytulaśna, i jakbym miała tyle razy ile ona chce ją dźwigać, to
A tak tulimy się nieszkodliwie.
jedyne momenty kiedy muszę ją podnieść, to wkładanie do łóżeczka i wózka (chociaż tutaj, jednak chciałabym by już właziła sama...
Nawet po schodach wchodzi sama. Choć jeszcze niedawno ją dźwignęłam.
Gorzej, że łazić nie mogę. Pachwiny po prostu od rana oszalały i chyba miednica zaczyna "pracować". łażę pokracznie. Jak kaczucha. No i cała miednica, biodra, krzyż, wszystko zaczyna dokuczac, boleć, strzykać. A dzisiaj przeszłam... minimum 5 km...jeśli nie więcej
A jest dopiero 13ta!!!!
Powinnam się puknąć w łeb.
[ Dodano: 28-02-2012, 14:14 ]
gozdzik, współczuję tego zap. oskrzeli... A dała Ci coś do inhalacji??
My jak zrobimy nebulizatorem inhalację (nawet z samej soli fizjologicznej), potem drenaż (oklepywanie plecków od dołu ku górze z głową lekko w dole) to potem dziecko lepiej odkrztusza i szybciej wychodzi na prostą!
Nawilżaj w domu powietrze i oklepuj.
Oj, po moim maratonie, teraz Maluch zaczyna kopytkami wierzgać
A ja powiem tylko: "auuućććć"