16 kwie 2012, 23:49
Witam wszytskich. Piszę tutaj na forum bo pomyślałam, że może ktoś mógłby mi coś doradzić...sama nie wiem, chciałabym poznać rózne opinie na temat mojej sytuacji. Dwa lata temu byłam na praktykach studenckich ( miałam wtedy 21 lat), na Krecie. Pracując w hotelu poznałam bardzo fajnego męzczyznę siedem lat starszego. Nigdy w życiu nie spotkałam mężczyzny, kóry tak by mi we wszystkim pomagał, wyręczła. Pod koniec pobytu bardzo zaprzyjaźniliśmy się. umówiłam się nawet pod koniec tych 3 miesięcy na kilka randek. Kiedy wyjeżdzałam nie zdawałam sobie sprawy że ta historia będzie miała swój dalszy ciąg. Bardzo polubiłam B. ale z racjii tego że jestem typową racjonalistką wybiłam z głowy jak najszybciej możliwośc o jakiejkolwiek dalszej znajomości dlatego aby oszczędzić nam niepotrzebnych złudzen i nadziei. W ciągu tych dwóch lat co roku dostawałam życzenia na urodziny, święta, okazjonalnie. Po dwóch latach dowiaduję się, że B. nie może sobie ułożyć życia beze mnie. W ciągu tego minionego czasu zawsze mi pisał jak bardzo zamną teskni. Muszę dodać że nogdy nie przypuszczałabym że można tak subtelnie kogoś podchodzić ale nie byc przy tym nachalnym. Cicho, dyskretnie, bez narzucania się jakiegokolwiek. Mam mieszane uczucia. Podczas tamtego pobytu do niczego nigdy nie doszło, B. uszanował moją decyzję. Nigdy nic mu nie obiecywałam. On napisał że wciąż na mnie czeka. Dzisiaj ja mam 23 lata on 29 lat. Nie spotkałam już więcej tak dobrego człowieka dla mnie. Odżywają we mnie tamte schowane głęboko uczucia. Ale mam tyle wątpilowości. Boję się strasznie reakcjii otoczenia, moja rodzina wysniła dla mnie przystojengo faceta a B. jest niski, na pewno nie jest tez szczuplutki i trudno nazwać go nawet przystojnym. Gubię się między własnymi pragnieniami a rzeczywistością. Wiem, ze już nikt dla mnie taki nie będzie jak On. Nie znam tamtejszej kultury, nie potrafię sobie wyobrazic zycia na Krecie, w Grecji , w Polsce. Ostatnio dowiedziałam się że czas pędzi nieubłaganie a B. ma jakąś dziewczynę, sam mi to napisał, żeby byc szczery. A ja poczułam drobne ukłucie w serecu. Dlaczego? Przecież ma prawo ułożyć sobie życie..:(Sytuacja beznadziejna. Co robić, zaryzykować? Postawić wszytsko na jedną kartę? Bardzo się boję, bo naparwde nie wiem jakby mogło być...