elibell
4000 - letni staruszek
Posty: 4833
Rejestracja: 12 sty 2011, 23:45

14 cze 2012, 09:55

Czytam wasze wypowiedzi i widzę, że każda stoi murem za tym co wybrała, jak ktos oddał dziecko do szkoły szybciej zadowolony ze swojej decyzji tak samo jak ktoś kto dziecka nie dał do szkoły, bo uważa, że jest za małe i nie na tyle mądre, by sobie poradzic. Wnioskuję, że jak sie nie ma porównania jednak nie ma co aż tak uparcie mówić, ze coś jest lepsze a coś gorsze, bo przecież tak samo by się mówiło o drugiej ewentualności, jeśli by taką decyzję się podjęło.

Owszem szkoły w PL nie są dostosowane, ale mam nadzieje, że to ulegnie rychłej zmianie, podręczniki? Od dawna czytam i słysze, że w zerówce jest to samo co w pierwszej klasie, wiec tej kwestii nie rozumiem, czemu uważają matki, ze zerówkowicz nie powinien pracować na ksiażkach starszej klasy?

Ja tu się z wami nie spieram o nic, chce tylko zrozumieć, czy to rodzice nie sa gotowi tak naprawdę czy wasze pociechy, bo mi się wydaje wciąż, że to my rodzice nie jesteśmy gotowi oddać nasze maluszki ( w naszych oczach takie nieporadne w wielkich murach szkolnych) do szkół szukając co lepszych (uzasadnionych w każdym indywidualnym przypadku) pretekstów, dlaczego dana ustawa jest zła:)

Dla nas nasze dzieci zawsze będą malutkie i z czymś sobie nie będą radzić mniej lub bardziej, ale dajac im szansę możemy wiecej zyskać niż nam się wydaje. Ja wiem, że perspektywa malucha siedzącego kilka godzin w ławce nie wydaje sie dobra, ale są inne aspekty, jak spotykanie z rówieśnikami, zabawy choćby na przerwach, zawiązywanie znajomości, innych niż ciocie i koleżanki mamy i ich pociuechy o ile takowe mają. To jest szansa by dzieci się szybciej rozwinęły, były otwarte na innych, uczyły się życia w społeczeństwie szybciej niż wielu z nas miało. Nie jedna osoba z nas, dzisiejszych mam, kilka lat siedziała w domu i jedyny kontakt z rówieśnikami to piaskownica o ile rodzic miał czas wyjść z domu. Wiele z nas pierwszy raz zetknęło się ze szkoła mając lat 7 i co? I przerażenie, wielki budynek, masa dzieci, biegające starszaki, którzy wydawali sie tacy dorośli, że się trzeba było ich bać.
Ja chodziłam i do przedszkoli, żłobków i zerówki i nie czułam takiego leku o jakim opowiada mój mąż, chowany do pierwszej klasy w domku, przez dziadków, bo Ci siedzieli w domu więc nie trzeba było pociechy oddawać do szkoły za szybko. Z opowiadań wynika, że ja szybciutko dostosowałam się do życia w tłumie szkolnym, a mąż długio czas bał się ogromu ludzi.
Może moje spostrzeżenia nie sa słuszne ale takie mam i uważam, że 6 latki w szkole swietnie sobie poradzą o ile my rodzice nie będziemy nad nimi płakać, jakie to biedne dzieci bo juz muszą siedzieć w szkołach.

lilo

14 cze 2012, 10:17

Ja tu się z wami nie spieram o nic, chce tylko zrozumieć, czy to rodzice nie sa gotowi tak naprawdę czy wasze pociechy, bo mi się wydaje wciąż, że to my rodzice nie jesteśmy gotowi oddać nasze maluszki ( w naszych oczach takie nieporadne w wielkich murach szkolnych) do szkół szukając co lepszych (uzasadnionych w każdym indywidualnym przypadku) pretekstów, dlaczego dana ustawa jest zła:)
Moją opinię o dojrzałości szkolnej mojego dziecka, a raczej o jej braku, podzielała jego wychowawczyni a także psycholog szkolny więc twoja opinia w tym przypadku jest całkowicie mylna.
Zresztą pisałam o tym również wcześnej.

Teraz jest zdecydowanie lepiej i to też widzą wszyscy którzy mają i mogą coś na ten temat powiedzieć.

Nadopiekuńczą matką nie jestem, zawsze dopingowałam syna do samodzielności, od 3. roku życia chodzi do przedszkola, jest bardzo towarzyski i komunikatywny więc ani budynek ani chmara dzieci nie byłaby dla niego problemem. I nie jest - chodzi do zerówki w szkole.

Może moje spostrzeżenia nie sa słuszne
Wydaje mi się że nie do końca rozumiesz na czym polega przygotowane szkolne, gotowość szkolna po prostu.

moni26
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 5989
Rejestracja: 09 mar 2007, 11:55

14 cze 2012, 10:30

wiec tej kwestii nie rozumiem, czemu uważają matki, ze zerówkowicz nie powinien pracować na ksiażkach starszej klasy?
ok, zerówkowicz to jeszcze rozumiem, ale 5-cio latek?
Są różne dzieci, i z tego co wiem, to moja Marti spokojnie by sobie poradziła teraz z programem 6 latków, ale ona jest ze stycznia. Miałam propozycję od dyrektorki aby ją dać teraz do tej mieszanej grupy, ale nie chcę. Ma czas, niech teraz się bawi.
A są dzieci które są z grudnia więc może być i tak że będzie dwa lata różnicy w jednej grupie. A na tym etapie rozwoju dziecka to dużo.

elibell
4000 - letni staruszek
Posty: 4833
Rejestracja: 12 sty 2011, 23:45

14 cze 2012, 13:12

ja tylko piszę spostrzeżenia z tego co czytam i obserwuję tutaj czyli swoją córke i dzieci znajomych, które w wieku 2,5 lat ida do przedszkola a w wieku 4-5 do pierwszej klasy. Nie mówie, że mam rację. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia i już.

A psychologowie pracujacy z dziećmi, które swą edukację i w ogóle pierwsze kroki przedszkolno-szkolne rozpoczęły w wieku 6-7 lat, nie mogą wiedzieć jak by było jakby od dawien dawna młodsze dzieci zaczynały szkołę. Oni też mówią to co obserwują, bo tylko poprzez obserwację dzieci w danym wieku w danym środowisku można stwierdzić jak sie rozwija i jak to na niego wpływa.


Uważam, że za kilkanaście lat większość z Was zapomni jak to było, bo już będzie to na tyle powszechne i normalne, że dzieci w wieku 5-6 lat zaczynają naukę w szkołach. Dziś przeraża was bo nie jest to znane ani dla rodzica ani dla dziecka.

Naprawdę jak obserwuję moją 3 latke jak spędza czas w szkole, jak się bawi i jak komunikuje (dodam ma to utrudnione ze względu na obcy język) jestem mile zaskoczona, jak dzieci szybko potrafia dostosować sie do sytuacji jaka je spotyka. Oczywiście wiem, nie każde dziecko jest takie samo.

I nie mówię, ze wy nie macie racji, bo każda ją ma ze swojego punktu widzenia

A są dzieci które są z grudnia więc może być i tak że będzie dwa lata różnicy w jednej grupie
ale chodzi o opanowanie danego materiału?Czy o to, ze jedne dzieci są starsze inne młodsze, bo jedne z was uważają, że nie chodzi o przyswajanie wiedzy a niedostosowanie szkół do malucha, inne, że ksiażki są złe a jeszcze inne, że dziecko za małe, bo zabiera sie dzieciństwo.


Ja chce naprawde tylko zrozumieć dlaczego tyle osób sie buntuje czemuś co i tak jest nieuniknione.

lilo

14 cze 2012, 13:43

A psychologowie pracujacy z dziećmi, które swą edukację i w ogóle pierwsze kroki przedszkolno-szkolne rozpoczęły w wieku 6-7 lat, nie mogą wiedzieć jak by było jakby od dawien dawna młodsze dzieci zaczynały szkołę
Ale on ma ocenić obecny stan dziecka, to czy się ono nadaje do szkoły, czy sobie poradzi a nie gdybać jakie by ono było gdyby zaczęło wcześniej edukację.

dlaczego tyle osób sie buntuje czemuś co i tak jest nieuniknione
Wiesz - wszystkie dostaniemy kiedyś zmarszczki a się przeciw temu buntujemy i smarujemy się kremami :ico_oczko:
Zresztą na szczęście u mnie to nie było nieuniknione, miałam wybór - jeśli chodzi o szkołę a nie zmarszczki :ico_oczko:

Ja nie jestem ani przerażona ani się nie buntuję, staram się takich dokonywać wyborów aby mojemu dziecku było jak najlepiej.


Nie wykluczone, że gdyby reforma zaczęła się od reorganizacji przedszkoli - przygotowywania dzieci do zmiany, dostosowania materiału itd. moje dziecko byłoby wcześniej gotowe na szkołę.
A w takiej sytuacji gdzie poszli na żywioł, ty się dziecko męcz a ty rodzicu ponoś wszystkie konsekwencje naszej beztroski - ja się na to nie godzę i już.

elibell
4000 - letni staruszek
Posty: 4833
Rejestracja: 12 sty 2011, 23:45

14 cze 2012, 13:53

Ale on ma ocenić obecny stan dziecka, to czy się ono nadaje do szkoły, czy sobie poradzi a nie gdybać jakie by ono było gdyby zaczęło wcześniej edukację.
dlatego za kilka lat nie bedzie juz gdybania bo będą mieli potwierdzone obserwacjami badania:)

heh porównanie ze zmarszczkami jest dobre hehehe
A w takiej sytuacji gdzie poszli na żywioł, ty się dziecko męcz a ty rodzicu ponoś wszystkie konsekwencje naszej beztroski - ja się na to nie godzę i już.
i z tego co słyszę, to dzieci sie nie męczą, chętnie do szkoły idą, bo tam mają koleżanki, kolegów.
A Ty miałas wybór, a za rok już nie będzie tego wyboru więc co tu sie nie godzic, skoro nie od nas zalezne, i tak zrobia co uważają za słuszne.

a zapytam a jakie sa konsekwencje tej beztroski? Jakie Ty i inne kobiety widzą konsekwencje, które źle wpłynęły na dzieci???

Awatar użytkownika
gosha
Beze mnie to forum nie istnieje!
Beze mnie to forum nie istnieje!
Posty: 1957
Rejestracja: 01 lis 2010, 17:26

14 cze 2012, 14:15

elibell, u nas jak to zwykle bywa zabierają się do czegoś od tyłka strony ....

we wrzesniu 2012 roku miały iść 6cio latki obowiązkowo do 1 klasy ... i co ?!
masa szkoł jest niedostosowana .....
podręczniki nie są dostosowane .....
dlatego odroczyli to na dwa lata ...
ja nie wierzę, że w ciągu tych dwóch lat coś sie zmieni



i nie ma co tu porównywać PL do innych państw ....
tam są inne programy nauczania, więcej zabaw ...

u nas dzieci pracują na niedostosowanych ksiązkach do swojego wieku, sa klasy mieszane, gdzie często między jednym dzieckiem a drugim jest nawet i 2 lata róznicy ... to jest przepaść.....

moje dziecko przez choroby, zabieg i mase nieobecności nie potrafi sobie poradzić z zadaniami w ksiązkach, nie potrafi przeczytać polecenia, przez to diagnoza wypadła źle ....
chodzi do szkoły teraz ale narzeka, że znów czegos nie potrafiła, że znów płakała ...

na dodatek - w przedszkolach paniom nie wolno jest uczyc dzieci, jest zakaz .... a potem przeskok do literek i nauki czytania ....


powinni sie za to od innej strony wciąć ... chcą reformy - proszę bardzo, niech dostosują szkoły, niech zaczną od tego, żeby każde dziecko miało zapewnione miejsce w przedszkolu od 3 roku zycia ... i niech zaczna zmiany od trzeciolatków .... a nie na zywioł idą ....


gdyby ta reforma była taka dobra, myslisz - że odroczyli by to ?!

lilo

14 cze 2012, 14:44

zapytam a jakie sa konsekwencje tej beztroski? Jakie Ty i inne kobiety widzą konsekwencje, które źle wpłynęły na dzieci???
elibell, ja już pisałam - moje dziecko miało duże trudności z koncentracją, utrzymaniem uwagi przez dłuższą chwilę, szybko się zniechęcał, buntował jeśli coś mu źle szło - to są właśnie jedne z elementów niedojrzałości szkolnej.
W zerówce - ok, mało ma prac, dużo jeszcze się bawi i to mu tak nie przeszkadzało, pozwalało na lżejsze wejście w obowiązki, na przywyknięcie do pewnych rzeczy. Ale gdyby był już w pierwszej klasie - obowiązki by były dużo większe, więcej prac domowych, nauki i to byłaby jedna wielka walka.
Wiem bo mam znajome które posłały dzieci wcześniej i część żałuje - dzieci wpuszczo bez przygotowania w ten wielki młyn edukacyjny i naprawdę dzieciaki sie umęczyły. No a z nimi rodzice.


Oczywiście część dzieci sobie super radzi, ale jak widać część nie, może jakby próbowali zacząć od wcześniejszego etapu to i ta druga grupa miałaby większe szanse.

elibell
4000 - letni staruszek
Posty: 4833
Rejestracja: 12 sty 2011, 23:45

14 cze 2012, 15:50

teraz rozumiem o wiele wiecej.

No to racja, powinni zacząć od metod nauczania i przy okazji dostosowywać szkoły do wszystkieg. Ale co do przepaści wiekowej to i tutaj tak bywa, np. moja córka miała niespełna 2,5 roku jak posżła do przedszkola i miała doczynienia z 3,5 i 4 latkami.

Oby już wdrożyli to w zycie z rozsądkiem i odpowiednim poziomem naukowo-zabawowym dla maluchów:)

Awatar użytkownika
Ewka_82
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 5490
Rejestracja: 29 mar 2007, 20:20

20 cze 2012, 22:14

Od dawna czytam i słysze, że w zerówce jest to samo co w pierwszej klasie, wiec tej kwestii nie rozumiem, czemu uważają matki, ze zerówkowicz nie powinien pracować na ksiażkach starszej klasy?
od czasu nower podstawy programowej czyli od 3 lach, program nauczania w przedszkoli i w 1 klasie jest zupelnie inny. Ksiazki sa nieporownywalne. W przedszkolu nie mozna dzieck uczyc czytac, pisac i liczyc. Tego dziecko zaczyna uczyc sie w szkole w klasie 1.
Dla nas nasze dzieci zawsze będą malutkie i z czymś sobie nie będą radzić mniej lub bardziej, ale dajac im szansę możemy wiecej zyskać niż nam się wydaje. Ja wiem, że perspektywa malucha siedzącego kilka godzin w ławce nie wydaje sie dobra, ale są inne aspekty, jak spotykanie z rówieśnikami, zabawy choćby na przerwach, zawiązywanie znajomości, innych niż ciocie i koleżanki mamy i ich pociuechy o ile takowe mają. To jest szansa by dzieci się szybciej rozwinęły, były otwarte na innych, uczyły się życia w społeczeństwie szybciej niż wielu z nas miało. Nie jedna osoba z nas, dzisiejszych mam, kilka lat siedziała w domu i jedyny kontakt z rówieśnikami to piaskownica o ile rodzic miał czas wyjść z domu. Wiele z nas pierwszy raz zetknęło się ze szkoła mając lat 7 i co? I przerażenie, wielki budynek, masa dzieci, biegające starszaki, którzy wydawali sie tacy dorośli, że się trzeba było ich bać.
tylko u was dziecko 6 letnie nie musi siedziec ciagiem 5 godzin w lawce bez mozliwosci odpoczynku czy zabawy na dywanie bo w klasach tego nie ma, nie biega na przerwie z bykami 14 letnimi, ktore je taranuja i sie nimi nie licza. To jest troche calkiem inna rzeczywistosc

A malo ktory rodzic wie co to jet dojrzalosc szkolna, mysli, ze jego dziecko jest super madre i inteligente to musi isc do 1 klasy, a to sie ma ni jak z dojrzaloscia szkolna!!!!!

I powiem szczerze, ze irytuja mnie takie wypowiedzi o nadopiekunczysz, bojacych sie o wlasne dzieci rodzicach. Bo nasz kraj, szkoly, przedszkola, podreczniki i wiekszosc nauczycieli dostosowane sa do 7 letnich dzieci klas pierwszych i nic sie nie zmienia w tym kierunku aby sie to mialo zmienic!!

Wróć do „Szkolniaki fajne dzieciaki”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Albertthocak, Amazon [Bot], Majestic-12 [Bot] i 1 gość