Kasiala, co do nacinania krocza, czy pęknięć...
Nacieli mnie delikatnie w trakcie skurczu by pomóc wyjść małej.
U nas robią coś takiego jak ochrona krocza (masują), a w razie konieczności nacinają.
Ja Bogu dziękuję, że to zrobili ( w porównaniu z bólem skurczy to pikuś naprawdę) bo Martynka nie obróciła się ramionami jak powinna i wyszła w poprzek... co mnie rozerwało. Gdyby nie nacięcie, to śmieję się że po kark bym strzeliła
Pomimo powyższego czułam się dobrze. Początkowo zawracało mi się w głowie i dotoalety czy pod prysznic chodziłam w asyscie. Wieczorem w dniu w którym urodziłam chciałam pójść sama, ale zawracało mi się w głowie (sporo krwi straciłam i anemia) to na wózeczku zajechałam.
Kwestia chodzenie jest do opanowania. Najgorzej wtawalo się z łóżka, z metaraca.
Ale dałam radę. Potem co dzień to lepiej.
Do czego zmierzam...
Też bałam się tego i nie chciałam jak Ty. Po pologu bałam się tam obejrzeć, bałam się przytulasów z mężem bo nie wiedziałam jak to tam wygląda (a strzeliłam pod odbyt).
Teraz mogę powiedzieć że blizna jest cieniuteńka w niczym kompletnie nie przeszkadza. Niczego to nie naruszyło. A mąż tak samo zadowolony
Pocieszyłam
???