Witam Wszystkich,
piszę tu, bo już nie mogę sobie sama poradzic .
Historia pewnie jakich wiele, ostatnio odkryła, ze mój mąż( od lat) nawiązał wirtualny romans z kobietą z naszego miasta.
Poznał ją na czacie, nie potrafi wytłumaczyc konstruktywnie czego tam szukał- mówi, ze odskoczni od codziennych problemów- kredytów, dzieci , rodziny. Znajomość przekształciła się w kolkanaście sms'ów dziennie i tak przez 5 tygodni. Nadmienię, ze przez 4 tygodnie wyjechał słuzbowo i tam zamiast " wisieć na telefonie ze mną, wisiał na telefonie" z nią .
Ja dowiedziałam sie o tym przypadkiem, ktoś dzwonił myslałam, że to coś ważnego i odsłuchałam pocztę a tam ta kobieta i czułe słówka dlaczego nie odbiera. Sprawdziłam biling i historie w lapku- poraziło mnie.
Serwisy erotyczne, czaty, przegladane strony agencji i lokali w miescie wn ktorym był.
On mówi, ze faktycznie przez chwile mu na mnie nie zalezalo, ale juz zalezy i nie chce nas stracic. Mowi, ze sie z nia nigdy nie spotkal
czy to zdrada, czy ja mam paranoje
czy można kogoś kochać i szukac sobie kogos na boku, utrzymywać z nim intymna relacje??????????
prosze napiszcie co o tym myslicie