W związku są sfery, które dzielimy z partnerem z jednakowym entuzjazmem, a są takie które powoli staramy się zaakceptować, a czasem nawet polubić.
Mój partner jest 100% fanem fantastyki, ale nie tylko książek (które i ja lubię), ale również gier: komputerowych, planszowych, LARPów – improwizacje gier przeniesione w real – tak ciężko tego nie wiedzieć, gdy Wasz partner bardzo często o nich mówi i jeździ na konwenty dla fanów typu Pyrkon, Tolk Folk, Fornost i inne. Chcąc nie chcąc staje się uczestniczką kilku tych rozrywek, dla spędzenia wspólnego czasu, dla nowych wrażeń, gdyż zakładam, że póki nie spróbuje nie będę wiedzieć czy warto. Ponadto moja opinia będzie wówczas bardziej rzeczowa, oparta na faktach i nie usłyszę wyrzutu “Nawet nie spróbowałaś”:-).
Ostatnio mój mężczyzna atakował mnie nowinkami z Pyrkonu, który odbył się końcem marca w Poznaniu. Do gustu przypadła mu pewna krakowska firma produkująca gry komputerowe dla kobiet. Organizowała ona blok gier komputerowych na Pyrkonie. Partner zachwycony wizją wspólnych wieczorów spędzonych ze mną na graniu, wyciągał od pracowników Artifex Mundi informację o grach, by potem z tym swoim entuzjazmem :-) podzielić się ze mną informacjami. Dotychczas grałam tylko w gry na Facebooku (szczególnie podczas przerwy na lunch lub kawę w pracy;-), jednak ze względu na zbytnią prostotę pod względem funkcji i grafiki zaczęłam się nimi nudzić. Dlatego możliwe, iż skuszę się na grę casualową w najbliższym czasie.
Odbiegając od wątku osobistego zastanawiałam się, jak inne kobiety radzą sobie z growym zamiłowaniem partnera, czy wychodzicie mu na przeciw, czy może staracie się wpłynąć na niego by ograniczył długie godziny spędzone na graniu?
Pozdrawiam. Anna Maria ;-)