Witam w to nastrajające optymistycznie poniedziałkowe przedpołudnie
po pierwsze, dzwoneczku, tak mi strasznie przykro, współczuję i przytulam mocno, trzymaj się!
Mad, co za fota, ja nie mogę no widać, że Martyna już styrana życiem, cóż począć, 10 miesięcy za chwilę, jest się nad czym użalać...
dziś rano otworzyłam oczy i zobaczyłam stojącego Filipa w łóżeczku ale byłam zbyt nieprzytomna, żeby mu szybko zdjęcie zrobić. on w ogóle teraz z dnia na dzień takie postępy robi, że nie nadążam upatrzył sobie szafkę rtv, bo jest niska i może się o nią wygodnie oprzeć i sobie wstaje cwaniak i majstruje przy dekoderze przyłapałam go również w sypialni jak stał oparty o nasze łóżko, nosz kurde tak trzeba uważać teraz, boję się, co będzie dalej...
u nas panuje katar niestety, Filip ma od tygodnia już, a wczoraj mnie dopadło. myślałam, że skonam wczoraj wieczorem, niewiele wiem z tego Masterchefa eh... w piątek mnie chyba przewiało, bo mi się zachciało jazdy konnej, no i masz mam nadzieję, że szybko przejdzie, bo kontakty z Filipem ograniczyłam do minimum (na szczęście mąż ma wolne do środy, to się nim może więcej zająć), no ale tak mi szkoda tego Filipka, bo taki niedopieszczony podłazi do mnie i się wspina po mojej nodze i się łasi jak kot, żeby go podnieść i przytulić a ja się boję, że mu swojego zaraza sprzedam